- Ale nasze opisy są subiektywne, mogą się różnić od prawdy historycznej - dodaje Bogusław Klimsa. – Inaczej wydarzenia wspomina meloman, inaczej muzyk, jeszcze inaczej ich dziewczyny. Trzeba czytać z uśmiechem na ustach. Festiwalu nie stworzyli artyści, a studenci, amatorzy i miłośnicy jazzu. To było ważne wydarzenie socjologiczne.
Nie udało się bezdyskusyjnie ustalić, kto wymyślił nazwę. - Jest kilka wersji - uważa Wojciech Siwek. – Podobno, gdy pierwszy festiwal odbywał się w Auli Politechniki Wrocławskiej, która jest położona nad Odrą, ktoś krzyknął: Jazz nad Odrą! Inna mówi, że nazwę wymyślili pierwsi organizatorzy mówiąc: skoro we Frankfurcie jest Jazz nad Menem, w Paryżu Jazz nad Sekwaną, niech u nas będzie Jazz nad Odrą. Nazwę przypisuje się też Włodkowi Sandeckiemu, który był wówczas przewodniczącym Komisji Kultury ZSP. Najprostsza nazwa okazała się najbardziej nośna.
Klimsa podkreśla także znaczenie wrocławskiego festiwalu dla edukacji jazzowej w Polsce. - Wokół Jazzu nad Odrą pojawiła się masa muzyków-amatorów wymuszając powstanie kierunków nauczania muzyki rozrywkowej na uczelniach muzycznych.
Od początku festiwal miał intrygujące plakaty, które można podziwiać na wystawie w Imparcie, a reprodukcje w albumie.
- Pierwszy plakat zaprojektował Aleksander Fleischer, wtedy student PWSSP - wspomina Wojciech Siwek, który udostępnił plakaty ze swoich zbiorów. – Autor niechętnie się dziś przyznaje do swojej pracy sprzed pół wieku, twierdząc, że to było szkolne dzieło. W 1972 r. po raz pierwszy zaprojektował plakat Jan Sawka. Musiał być zatwierdzony przez cenzurę i komisję kwalifikacyjną Polskiego Związku Artystów Plastyków. To grono, złożone z poważnych profesorów, plakat odrzuciła. Sawka się zdenerwował, machnął kiczowatego bohomaza, a pierwowzorem pianisty był Bogdan Klimsa.
Ciekawy jest plakat festiwalu z 1989 r. czyli ostatniego roku siermiężnej Polski. Przedstawia ulicę Świdnicką z reklamami zachodnich firm, których wtedy jeszcze we Wrocławiu nie było. Zaraz po festiwalu I sekretarz komitetu miejskiego partii zwołał naradę plastyków i specjalistów od zagospodarowania mówiąc: „Zobaczcie towarzysze, tak ma wyglądać ulica Świdnicka". W następnym roku Polska już wyglądała trochę inaczej, choć nie zrobili tego towarzysze.