Spotkanie obu wybitnych postaci polskiej piosenki było nieuniknione choćby z trzech względów. Związani są z Krakowem, nie obca była im Piwnica Pod Baranami prowadzona przez Piotra Skrzyneckiego. Pawluśkiewicz współtworzył Anavę z Markiem Grechutą, a dla Turnaua była to jedna z najważniejszych postaci muzycznej sceny i piosenki poetyckiej.
Znają się od trzydziestu lat, ale Pawluśkiewicz wciąż pozostaje dla Turnau zagadką i gwarancją zaskakujących przygód artystycznych.
"No i co ci powiem? Nic ci powiem" - powiedział mi kiedyś" - wspomina Grzegorz Turnau. - I w sumie dotrzymał słowa. Ale przez 30 lat, odkąd wie o moim istnieniu, zamiast kursów mistrzowskich zafundował mi wiele darmowych biletów. Często w nieznane. I pod górę - no bo to Góral".
Pawluśkiewicz często zapraszał młodszego kolegę do swoich projektów. Były to "Nieszpory ludźmierskie", "Drogi, miłości i życia" oraz "Weneckie opowieści o piekle i raju". Jak wspomina Turnau, Pawluśkiewicz miał od zawsze nowy pomysł na jednego z najważniejszych przedstawicieli "Krainy Łagodności", jak zdefiniowano na nowo w latach 90-tych piosenkę literacką o poetycką.