Słynny gitarzysta Pat Metheny kończy 60 lat

Amerykański gitarzysta Pat Metheny skończy 12 sierpnia 60 lat, niewielu jazzmanów dzięki ambitnej muzyce osiągnęło taką popularność jak on – pisze Marek Dusza.

Aktualizacja: 12.08.2014 12:46 Publikacja: 12.08.2014 01:01

Pat Metheny na North Sea Jazz Festival, 2003 r.

Pat Metheny na North Sea Jazz Festival, 2003 r.

Foto: Archiwum autora, Marek Dusza m.d. Marek Dusza

Co łączy Pata Metheny'ego z innym wielkim jazzmanem Chickiem Coreą? Obaj zdobyli po dwadzieścia nagród Grammy. A co ich różni? Corea nominowany był 59 razy, a Metheny każdą nominację zamieniał na statuetkę. Pierwszym nagrodzonym albumem gitarzysty był „Offramp" (1983).

Pat Metheny docenia swoich fanów w Polsce, od początku lat 90. i słynnej płyty „Secret Story" stara się prezentować u nas każdy swój nowy projekt. Pierwszy raz oklaskiwaliśmy go w Sali Kongresowej w 1985 r. kiedy przyjechał z repertuarem albumu „Travels". Sala pękała w szwach, weszło dużo więcej osób niż sprzedano biletów. Wtedy bodaj pierwszy raz przekonaliśmy się, że Salę Kongresową można perfekcyjnie nagłośnić. Pat na koncertach daje z siebie wszystko, jego występy trwają nawet trzy godziny. Kiedy planuje wydanie nowej płyty, przylatuje do Warszawy na sesje kilkunastu rozmów z dziennikarzami różnych mediów. Co ciekawe, potrafi tak różnicować swoje odpowiedzi, że nie znajdziemy dwóch takich samych odpowiedzi na podobne przecież pytania. A z rozmów wynika, że wie o muzyce wszystko i chętnie się tą wiedzą dzieli.

Pierwszy raz usłyszałem go w połowie lat 70. na płycie wytwórni ECM Records „Ring", którą firmował wibrafonista Gary Burton. Pat Metheny był w zespole drugim gitarzystą obok starszego Micka Goodricka, ale wyróżniał się grą na 12-strunowej gitarze. Kiedy w 1976 r. ukazał się pierwszy album Pata „Bright Size Life", krytycy nie szczędzili mu uznania. Zachwycali się także grą młodego basisty Jaco Pastoriusa. Jak się później dowiedziałem, Pat i Jaco byli przyjaciółmi z Miami na Florydzie. Wcześniej nagrali razem debiutancki album basisty „Jaco".

Prawdziwą sensacją stała się pierwsza płyta „Pat Metheny Group" z 1978 r. Biała okładka z nazwiskami muzyków skrywała muzykę, której słuchałem bez końca, aż winyl zaczął trzeszczeć. Otwierający ją przebojowy temat „San Lorenzo" gitarzysta wykonuje dziś z różnymi swoimi zespołami. Kiedy przy okazji najnowszego albumu „Kin" zapytałem gitarzystę o podobieństwo brzmienia pomiędzy Pat Metheny Group, a najnowszą Pat Metheny Unity Group, odpowiedział:

- Wszystko, co robię od albumu „Bright Size Life" do dziś, traktuję jak jedno dzieło podzielone na rozdziały. Moja twórczość płynie jak rzeka, do której mogę wskoczyć w różnych miejscach. Na pierwszej płycie wyznaczyłem kierunek swojej artystycznej drogi. „Kin" jest kontynuacją „Bright Size Life", na której określiłem styl kompozycji, sposób improwizacji. Każdy mój album jest jak budowanie domu złożonego z pięter, pokoi, łazienek i kuchni. Za każdym razem są to inne pokoje, a i z zewnątrz budynek wygląda za każdym razem inaczej. Nie czuję ograniczeń w tworzeniu, mogę podążyć w dowolnym kierunku. Wiedzę o świecie, którą zdobywam każdego dnia, staram się wyrazić w muzyce.

Od początku kariery Pat Metheny realizował różnorodne pomysły. Nagrywał solo: „New Chautauqua" (1978), radykalny „Zero Toelarance For Silence" (1994), nagrany w domu, nocami, kameralny „One Quiet Night" czy futurystyczny „Orchestrion". Z wielkimi jazzmanami wydał płyty: „Song X" (Ornette Coleman), „Beyond the Missouri Sky" (Charlie Haden) oraz „Jim Hall & Pat Metheny". W głównym nurcie jazzu osadzone były nagrania w trio: „Question and Answer" i „Rejoicing". A jedną ze znaczących pozycji w jego dyskografii był podwójny album „80/81" z saksofonistami Deweyem Redmanem i Michaelem Breckerem, kontrabasistą Charlie Hadenem i perkusistą Jackiem DeJohnette'em. Choć właściwie każda jego płyta jest ważna i godna polecenia, choć nie każdemu. Są łatwiejsze - wszystkie z Pat Metheny Group - i trudniejsze.

Duży sukces odniosła jego muzyka do filmu „Sokół i koka" (Falcon and the Snowman). Temat przewodni „This is not America" uczynił przebojem David Bowie. W 2002 r. ukazał się ważny dla nas album Anny Marii Jopek „Upojenie" (2002) nagrany w Warszawie z istotnym udziałem Pata. Co warto podkreślić, Matheny rzadko angażuje się w wokalne projekty. W tym przypadku docenił talent naszej wokalistki jak i jej kompozycje.

Pat Metheny jest perfekcjonistą. Dopieszcza swoje albumy, a jego wirtuozeria nieustannie się rozwija. Ciekawie kieruje swoją karierą. Najpierw był skupiony na Pat Metheny Group i pisał dla niej łatwo wpadające w ucho tematy. Dzięki temu zdobył liczną publiczność, która do dziś śledzi jego muzykę, chodzi na każdy koncert, kupuje każdą nową płytę. Teraz może sobie pozwolić na eksperymenty takie jak „Orchestrion" czy ambitne improwizacje z Bradem Mehldauem i Unity Band.

Ale nawet kiedy gra trudne akordy, pobrzmiewa w nich przyjazna dla ucha nuta. Graj nam jak najdłużej Pat, happy birthday!

Marek Dusza

 

 

 

 

 

 

 

Co łączy Pata Metheny'ego z innym wielkim jazzmanem Chickiem Coreą? Obaj zdobyli po dwadzieścia nagród Grammy. A co ich różni? Corea nominowany był 59 razy, a Metheny każdą nominację zamieniał na statuetkę. Pierwszym nagrodzonym albumem gitarzysty był „Offramp" (1983).

Pat Metheny docenia swoich fanów w Polsce, od początku lat 90. i słynnej płyty „Secret Story" stara się prezentować u nas każdy swój nowy projekt. Pierwszy raz oklaskiwaliśmy go w Sali Kongresowej w 1985 r. kiedy przyjechał z repertuarem albumu „Travels". Sala pękała w szwach, weszło dużo więcej osób niż sprzedano biletów. Wtedy bodaj pierwszy raz przekonaliśmy się, że Salę Kongresową można perfekcyjnie nagłośnić. Pat na koncertach daje z siebie wszystko, jego występy trwają nawet trzy godziny. Kiedy planuje wydanie nowej płyty, przylatuje do Warszawy na sesje kilkunastu rozmów z dziennikarzami różnych mediów. Co ciekawe, potrafi tak różnicować swoje odpowiedzi, że nie znajdziemy dwóch takich samych odpowiedzi na podobne przecież pytania. A z rozmów wynika, że wie o muzyce wszystko i chętnie się tą wiedzą dzieli.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"