Szewach Weiss powiedział niedawno podczas uroczystości stulecia urodzin Jana Karskiego, że nie da się opisać słowami cierpień i okrucieństw czasu wojny, może jedynie muzyka jest zdolna oddać to w jakiś sposób. Potwierdzeniem tej opinii – ale w jakże zaskakujący sposób – jest trzypłytowa „Antologia polskiej muzyki współczesnej 1939–1945".
Ułożono ją w porządku chronologicznym. Najpierw wybrano kilka utworów skomponowanych przez młodych twórców u schyłku lat 30. Takich jak Antoni Szałowski, któremu wojna przerwała pięknie zapowiadającą się karierę europejską i później już właściwie nie powtórzył wczesnych sukcesów.
Potem poznajemy muzykę komponowaną w czasie okupacji, a zestaw zamykają ci, którzy nigdy się nie uwolnili od wojennej traumy. To Mieczysław Wajnberg, który we wrześniu 1939 r. przedostał się do Związku Radzieckiego, a cała jego rodzina pozostawiona w Warszawie zginęła w obozie w Trawnikach. Andrzej Czajkowski jako siedmioletni chłopiec został przez babkę wyprowadzony z getta, potem miesiącami starał się przetrwać, ukryty w ciemnej szafie.
Wajnberg i Czajkowski przeżywają dziś renesans popularności, nie tylko w Polsce. Może los teraz okaże się łaskawy także dla twórców przypomnianych przez antologię.
Zasługuje na to Karl Rathaus. Jemu udało się wyemigrować do Ameryki, gdzie został wiceprezydentem Jewish Music World Center, ale w swoich rzadko dziś wykonywanych utworach odwoływał się do mazurków czy polonezów. Warto wrócić do muzyki Tadeusza Zygfryda Kasserna, który z racji żydowskiego pochodzenia podczas okupacji żył pod różnymi nazwiskami w Polsce, a po 1945 r. i po krótkim flircie z nową władzą osiadł i zmarł w Nowym Jorku.