Energetyczny występ Jamesa Cartera na Warsaw Summer Jazz Days

Niezwykle energetyczne James Carter Organ Trio zakończyło drugi dzień festiwalu Warsaw Summer Jazz Days w Soho Factory.

Aktualizacja: 11.07.2015 04:56 Publikacja: 11.07.2015 04:37

Foto: rp.pl, Marek Dusza

Amerykański saksofonista James Carter znany jest z długich koncertów i ekspresji, którą można obdzielić kilka zespołów. Jest rockandrollowcem jazzu, a gra jakby dmuchając w saksofon chciał wyprostować jego zakrzywioną rurę. W piątkowy wieczór, który zakończył się w Soho Factory grubo po północy, dodatkowej energii dostarczał mu organista Gerard Gibbs i młody perkusista. Miłośnicy brzmienia Hammonda model B3 z wirującymi głośnikami Leslie mieli mnóstwo radości, bo lider tria pozwalał Gibbsowi na długie solówki. Hammond i saksofon tenorowy współbrzmiały idealnie. Ale kiedy Carter zamienił tenor na sopran, ostre dźwięki aż świdrowały w uszach.

Amerykanin, którego przed laty organizatorzy WSJD sposobem „zdjęli" ze sceny, bo przedłużył występ, a na swoją kolej przestępując z nogi na nogę czekał za kulisami Bill Laswell, tym razem wystąpił na końcu. Laswell zagra w niedzielę, więc drugiego konfliktu nie będzie, a Carter mógł dać z siebie wszystko. Swoje koncerty zaczyna zawsze od najdynamiczniejszych tematów, a potem napięcie rosnie i publiczność szaleje jak na koncercie rockowym.

Według standardowej kolejności występowania artystów na końcu powinien zagrać najbardziej utytułowany Brad Mehldau. Ale ten zażyczył sobie zmianę harmonogramu i wyszedł na scenę ze swoim triem jako pierwszy. Gwiazda może wszystko, choć jest to gwiazda nieco przereklamowana. Mając w uszach wczorajszy koncert tria Vijaya Iyera, można było samemu dokonać werdyktu, co komu podoba się bardziej. Ale kto śledzi nagrania Mehldaua stwierdzi, że od piętnastu lat gra tak samo, czyli bardzo dobrze. Natomiast Iyer idzie stale do przodu odkrywając nowe brzmienia i harmonie muzyki improwizowanej.

Po raz pierwszy w Polsce wystąpił wibrafonista Jason Marsalis. – Mam dużo swoich kompozycji, ale wykonujemy także utwory członków mojego kwartetu – powiedział „Rzeczpospolitej" najmłodszy z braci Marsalisów. Wibrafon nie jest moim jedynym instrumentem, często siadam do perkusji. Na moim następnym albumie wystąpię w roli perkusisty.

Koncert jego kwartetu nie był zaskoczeniem, nie odkryliśmy nic nowego. Jason Marsalis potrafi wydobyć z wibrafonu piękne brzmienia, a kiedy zespół wpada w swingowy trans, trudno usiedzieć przy tej muzyce, nogi same przytupują.

Dziś na Warsaw Summer Jazz Days wystąpią laureaci programu „Jazzowy debiut fonograficzny" Instytutu Musyki i Tańca, zespoły Apprentice i Patryk Kraśniewski Trio. Następnie usłyszymy muzykę Krzysztofa Kobylińskiego w wykonaniu tria pianisty Joeya Calderazzo oraz Kobyliński Ethnojazz Orchestra z gościnnym udziałem Staszka Soyki.

Amerykański saksofonista James Carter znany jest z długich koncertów i ekspresji, którą można obdzielić kilka zespołów. Jest rockandrollowcem jazzu, a gra jakby dmuchając w saksofon chciał wyprostować jego zakrzywioną rurę. W piątkowy wieczór, który zakończył się w Soho Factory grubo po północy, dodatkowej energii dostarczał mu organista Gerard Gibbs i młody perkusista. Miłośnicy brzmienia Hammonda model B3 z wirującymi głośnikami Leslie mieli mnóstwo radości, bo lider tria pozwalał Gibbsowi na długie solówki. Hammond i saksofon tenorowy współbrzmiały idealnie. Ale kiedy Carter zamienił tenor na sopran, ostre dźwięki aż świdrowały w uszach.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Festiwal Millennium Docs Against Gravity. Kim są zwycięzcy?
Kultura
Nowa instytucja kultury - Instytut Różnorodności Językowej Rzeczypospolitej
Kultura
Noc Muzeów, czyli spacer do przeszłości i przyszłości
Kultura
Rząd: Prawo twórców do tantiem w sieci niezbywalne. Co na to Netflix i Spotify?
Kultura
Teatr Dramatyczny i Stary do obsadzenia. Niedługo poznamy nazwiska dyrektorów
Materiał Promocyjny
Technologia na etacie. Jak zbudować efektywny HR i skutecznie zarządzać kapitałem ludzkim?