Reklama

Marek Dusza rekomenduje nowe płyty na weekend

Marek Dusza poleca nowe płyty: wokalistki Lizz Wright, urodzinowy koncert dla Eberharda Webera z udziałem Pata Metheny’ego oraz album perkusisty Kazimierza Jonkisza z saksofonistą Ronnie Cuberem.

Publikacja: 18.09.2015 14:10

Marek Dusza rekomenduje nowe płyty na weekend

Foto: materiały promocyjne

Soul/Jazz

Lizz Wright „Freedom and Surrender", Concord/Universal, CD, 2015

Po pięciu latach przerwy amerykańska wokalistka Lizz Wright powróciła albumem „Freedom and Surrender", który od razu wskoczył na pierwszą pozycję listy najlepiej sprzedających się płyt jazzowych magazynu „Billboard". Nic dziwnego, to najlepszy album w jej karierze, a warto przypomnieć, że wydała już cztery i każdy świetny. Drugi z nich, „Dreaming Wide Awake" (2005), także dotarł do pierwszego miejsca w notowaniu „Billboardu".

Gdy zadebiutowała w 2003 r. albumem „Salt", krytycy porównywali ją do Norah Jones. Jej styl oscylował pomiędzy jazzem, bluesem, soulem, folkiem i popem. Na poprzedniej płycie „Fellowship" (2010) w oryginalnym stylu wykonała gospelowe standardy, na których się wychowała.

Reklama
Reklama

Producentem tej płyty jest wielokrotny laureat nagrody Grammy Larry Klein, który przyczynił się do sukcesów m.in.: Joni Mitchell, Tracy Chapman, Melody Gardot i Madeleine Peyroux. Jego zasługą są teraz intrygujące, wieloplanowe instrumentacje kompozycji, które przyniosła do studia Lizz Wright. Jest autorką większości repertuaru, a kilka nowych utworów napisali specjalnie dla niej: JD Souther, Maia Sharp oraz współpracujący z nią od pierwszej płyty: Jesse Harris i Toshi Reagon.

Otrzymaliśmy album, którego słucha się z zainteresowaniem, bez słabych momentów, a magnetyczny głos Lizz Wright i jej zmysłowe interpretacje tworzą wciągającą słuchaczy dramaturgię. W lirycznym temacie „Right Where You Are" Lizz Wright prowadzi wokalny dialog ze słynnym wokalistą Gregorym Porterem. To jeden z najbardziej ujmujących duetów ostatnich lat i ballada, której się nie zapomina. Sama kapitalnie zaśpiewała standard Nicka Drake'a „River Man". Nie będę zaskoczony, jeśli za „Freedom and Surrender" Lizz Wright dostanie nominację do Grammy.

Jazz

Metheny/Garbarek/Burton/SWR Big Band „Hommage a Eberhard Weber", ECM/Universal, CD, 2015

Niemiecki kontrabasista Eberhard Weber obchodził w styczniu 75. urodziny i z tej okazji w Stuttgarcie odbył się wyjątkowy koncert. Po przebytym w 2007 r. wylewie Weber nie może grać, więc poproszono jego dawnych współpracowników o przygotowanie specjalnego programu. Zaproszenie przyjęli m.in.: amerykański gitarzysta Pat Metheny i wibrafonista Gary Burton, w którego zespole Metheny i Weber spotkali się w połowie lat 70. XX wieku.

Reklama
Reklama

– Eberhard Weber jest dla mnie specjalną osobą – pisze Metheny we wkładce do albumu. – Stałem się wielkim fanem jego muzyki od momentu, kiedy po raz pierwszy ją usłyszałem. Miałem wtedy 19 lat i Eberhard był kimś, od kogo mogłem się wiele nauczyć. Jego podejście do brzmienia było bardzo inspirujące.

Na urodzinowy koncert Pat Metheny przygotował suitę „Hommage" opartą na solówkach Webera zarejestrowanych na wideo. Dzięki temu Eberhard Weber grał z ekranu, a solówki na scenie Theaterhaus Stuttgart wykonywali: Metheny, Gary Burton, kontrabasista Scott Colley i perkusista Danny Gottlieb. Towarzyszył im big band niemieckiego radia SWR.

Metheny okazał się wizjonerem, który wykorzystał technikę w wielkim stylu. Suita robi wrażenie licznymi zwrotami stylistycznymi, gęstą fakturą, pulsującym rytmem, błyskotliwymi partiami solowymi i potężnym brzmieniem orkiestry. Reakcje publiczności świadczą, że spektakl robił na żywo jeszcze większe wrażenie. Interakcje pomiędzy grą Webera (z taśmy) a pozostałymi muzykami zadziwiają spójnością.

Album rozpoczyna nastrojowy duet saksofonisty Jana Garbarka z Eberhardem Weberem. Ci muzycy występowali razem przez wiele lat w kwartecie. W utworze „Touch" solówki zagrali: Gary Burton na wibrafonie i Ernst Hutter na eufonium. Kompozycję Webera „Maurizius" zaaranżował Michael Gibbs, a partie solowe wykonali: Burton i Paul McCandless na saksofonie sopranowym i oboju.

Muzycy i przyjaciele zrobili Weberowi wspaniały prezent, a słuchaczom sprawili wielką frajdę.

Jazz

Reklama
Reklama

Kazimierz Jonkisz Energy „6 Hours With Ronnie", For Tune, CD, 2015

Albumy naszych jazzmanów z amerykańskimi muzykami zawsze są godne uwagi, a często należą do najlepszych w dyskografiach polskich artystów. Tak jest i z płytą „6 Hours With Ronnie", którą zespół perkusisty Kazimierza Jonkisza Energy nagrał z saksofonistą barytonowym i flecistą Ronnie Cuberem.

Kazimierz Jonkisz był pierwszym liderem-perkusistą w Polsce. Zaczął występować ze swoimi zespołami w 1978 r. Wcześniej współpracował z polską czołówką: Zbigniewem Namysłowskim (znakomity album „Winobranie"), Tomaszem Stańką, Michałem Urbaniakiem i Adamem Makowiczem. W 1980 r. w serii Polish Jazz ukazał się jego debiutancki album „Tiri Taka". Miał okazję grywać z takimi sławami, jak trębacze Roy Hargrove i Eddie Henderson oraz gitarzysta Larry Coryell.

Ronnie Cuber ma tak mocny, łatwo rozpoznawalny ton saksofonu barytonowego, że należy do najpopularniejszych muzyków sesyjnych w USA. Występuje także z zespołami popowymi m.in. Paula Simona i Billy'ego Joela, niegdyś też z B.B. Kingiem, a ostatnio z Erikiem Claptonem. Zagrał na słynnym albumie „Zappa in New York" tworząc sekcję instrumentów dętych z Randym Breckerem.

Reklama
Reklama

Spotkanie zespołu Kazimierza Jonkisza z Ronnie Cuberem rzeczywiście trwało tylko sześć godzin. W tym czasie muzycy przygotowali utwory, przeprowadzili próby i w Studiu Tokarnia nagrali sześć tematów własnych i standardów. Mocne uderzenie lidera w bębny i czynele otwiera temat Elvina Jonesa „Three Card Molly", a po chwili wchodzi sekcja instrumentów dętych: dwa saksofony tenorowe Tomasza Grzegorskiego i Borysa Janczarskiego oraz saksofon barytonowy Cubera. Grany unisono temat jest jak miód wlewany w serce miłośnika prawdziwego jazzu głównego nurtu.

Dwa utwory przyniósł do studia kontrabasista Wojciech Pulcyn. „Osobną kategorię" rozpoczął od intrygującej solówki, by chwytliwy temat powierzyć zespołowi. Ballada „Bluszcz" Pulcyna staje się dla Ronniego Cubera okazją do zaprezentowania najpiękniejszego brzmienia saksofonu barytonowego od czasów Gerry'ego Mulligana. Amerykanin pochwalił się tylko jedną swoją kompozycją „Waltz For Geraldus". Jest to pokręcony walczyk w nieparzystym metrum, który rozpoczyna się podobnie do „Take Five" Paula Desmonda. Cuber gra tu z energią zdolną napędzić big band. Ballada „Lush Life" Stayhorna sączy melodię w lirycznym stylu. Dynamiczny i radosny temat „Bennie's Tune" pokazuje, że hard bob w nowoczesnym wydaniu polskiego zespołu z gościnnym udziałem amerykańskiej gwiazdy potrafi być atrakcyjny także dziś. Prawdziwy jazz nigdy się nie zestarzeje.

Kultura
Po publikacji „Rzeczpospolitej” znalazły się pieniądze na wydanie listów Chopina
Kultura
Artyści w misji kosmicznej śladem Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego
Kultura
Jan Ołdakowski: Polacy byli w powstaniu razem
Kultura
Jesienne Targi Książki w Warszawie odwołane. Organizator podał powód
Kultura
Bill Viola w Toruniu: wystawa, która porusza duszę
Reklama
Reklama