W klubie Blue Note, w poznańskim zamku cesarza Wilhelma II, przez tydzień, od 13 do 19 października odbędzie się siedem festiwalowych koncertów. Tylko występ amerykańskiej wokalistki Stacey Kent ma się odbyć po sąsiedzku, w Sali Wielkiej Centrum Kultury Zamek.
Dionizy Piątkowski, pomysłodawca i organizator Ery Jazzu, zaznacza, że i w tym wypadku nie ma mowy o masowości i tłumie, bo – jak piszą krytycy – „każdy, kto słucha śpiewu Stacey Kent, ma wrażenie, że śpiewa wyłącznie dla niego". – W ten sposób, komplementując aksamitny głos wokalistki, charakteryzują atmosferę intymności, jaka tworzy się pomiędzy nią a słuchaczami na koncercie – podkreśla autor pierwszej polskiej Encyklopedii Jazzu.
Dionizy Piątkowski utrzymuje, że klubowy charakter tegorocznego festiwalu wpisuje się w obecny trend wykonawstwa tego rodzaju muzyki. Po latach olbrzymich, galowych koncertów, w największych salach i z setkami słuchaczy, artyści jazzowi wracają do grania dla swego rodzaju wybrańców. Związany z Wielkopolską krytyk przypomina, że już w październiku 1998 r., gdy do Poznania zaprosił grupę Paula Motiana i Steve'a Swallowa, koncert – ku pełnemu zaskoczeniu – zagrany został nie w Auli Uniwersyteckiej, ale w kameralnym klubie Blue Note. – Odtąd – mówi – stało się to już tradycją, że większość koncertów, jakie pokazywałem w Poznaniu, zawsze swe premiery miała w tym klubie.
Program tegorocznego festiwalu obejmuje zarówno koncerty światowych gwiazd, jak i szeroką prezentację najciekawszych muzycznych zjawisk i trendów, od muzyki ładnej i przyjemnej po bardzo wyrafinowaną. Wśród wykonawców – oprócz Stacey Kent – są m.in. charyzmatyczny wokalista Vinx, egzotyczna artystka Carmen Souza, „pierwsza dama dzisiejszej bossanowy" Paula Morelenbaum, perkusista Joey Barron, saksofonista Paul McCandless, pianista Marc Copland, wirtuoz gitary basowej Reggie Washington, trębacz new jazzu Joo Kraus czy gitarzyści: John Abercrombie, Ralph Towner i David Gilmore, oraz kwartet z Poznania Zagórski/Skowroński Project.
– A gdyby – pytamy dyrektora Ery Jazzu – miał pan tylko jeden wieczór, czego by pan nie opuścił? – Wybrałbym koncert Vinxa z poznańskimi muzykami, w pierwszy wieczór imprezy, bo to jest sedno jazzu i znak festiwalu. Amerykański wokalista przygotowuje specjalny program, a poznańscy artyści stanowią doskonałe dopełnienie tego, co muzycznie wydarzy się na estradzie – mówi Dionizy Piątkowski.