To była naprawdę sensacja – wspomina dyrektor Stanisław Leszczyński niedawny, czerwcowy, koncert na festiwalu w Lugano. – Na finał Nelson Goerner z Jakubem Jakowiczem, Katarzyną Budnik-Gałązką, Marcinem Zdunikiem i Sławomirem Rozlachem zagrał kwintet fortepianowy Józefa Nowakowskiego. Ten utwór zdominował cały wieczór, kompozycję Polaka uznano za odkrycie. A przecież w koncercie brali udział najświetniejsi wykonawcy z Cecilią Bartoli na czele.
Kwintet Es-dur jest też w programie warszawskiego festiwalu. Świetny czteroczęściowy utwór, w którym klasyczne reguły sonatowe łączą się z klimatami romantycznymi, a melodyjna śpiewność z efektowną wirtuozerią, wyszedł spod ręki starszego o dziesięć lat od Chopina Józefa Nowakowskiego. Ani w świecie, ani w kraju nie jest on znany, choć większość życia spędził w Warszawie, tu zyskał uznanie i szacunek. Cenił go także Chopin, II Symfonię Nowakowskiego umieścił przecież na początku swego występu w Warszawie w marcu 1830 roku.
Argentyński pianista obiecuje, że zajmie się utworami kameralnymi Władysława Żeleńskiego
Kwintet Es-dur przez lata uchodził za dzieło zaginione, dopiero w 2003 roku został odnaleziony. Gdzie mogą spoczywać nuty wcześniejszego, I Kwintetu Nowakowskiego, nie wiadomo.
Józef Nowakowski nie jest pierwszym polskim kompozytorem, który po latach wraca do sal koncertowych dzięki festiwalowi „Chopin i jego Europa". Co więcej, utwory wydobyte z zapomnienia powierzane są tu wybitnym artystom zagranicznym, co daje szansę, że powędrują z nimi w świat. Na przykład brytyjski pianista i dyrygent Howard Shelley włączył do swego repertuaru dwa koncerty fortepianowe szkolnego kolegi Chopina, Ignacego Feliksa Dobrzyńskiego, oraz żyjącego na przełomie XVIII i XIX w. Franciszka Lessela, który był uczniem Haydna, muzykiem na dworze Lubomirskich w Łańcucie, w Warszawie zaś występował jako pianista, grając swoje utwory.