Zmarł 70 lat temu. Ta rocznica sprawiła, że ogłoszono Rok Feliksa Nowowiejskiego, co wszakże nie przyczyniło się do tego, iż teraz lepiej znamy tego ważnego dla polskiej kultury kompozytora. W powszechnej świadomości funkcjonuje on co najwyżej jako autor patriotycznej „Roty" do tekstu Marii Konopnickiej.
A przecież jego dorobek jest ogromny. Odnosił też znaczące sukcesy, by wspomnieć choćby o nagrodach w konkursach kompozytorskich we Włoszech czy w Niemczech. Spośród symfonii, baletów, oper i utworów organowych najważniejsze jest wszakże „Quo vadis".
Wykorzystał niebywałą sławę, jaką w początkach XX w. cieszyła się powieść Henryka Sienkiewicza, ale oratorium, które stworzył na jej kanwie, zdobyło nie mniejszą popularność. Entuzjastycznie przyjęte na koncercie w Amsterdamie w 1909 r., rozpoczęło triumfalny pochód po Europie, by do Ameryki dotrzeć już trzy lata później. Tam na początek wykonano je w nowojorskiej Carnegie Hall, a koncert poprowadził sam Nowowiejski. Był pierwszym polskim dyrygentem, który wystąpił w tej słynnej sali.
Do połowy lat 30. „Quo vadis" doczekało się dwustu wykonań i wszędzie zyskiwało świetne opinie. „Marsz pretorianów" dodatkowo zdobył samodzielną popularność. Tylko w Polsce utwór przyjmowano znacznie chłodniej.
Lata po II wojnie światowej nie były szczęśliwe dla Nowowiejskiego. „Quo vadis" ulegało zapomnieniu i nawet inscenizacja Ryszarda Peryta w Operze Narodowej nie przyniosła w tym względzie odmiany.