Proszę nie dać zmylić się dodanymi w tytule płyty The Loners, bo to na artystkę w Cafe Kulturalnej zwrócą się wszystkie oczy.
Natalia, a właściwie Nathalie, wydaje się być samowystarczalna. Wcale nie dlatego, że jest multiinstrumentalistką. Owszem grywa na fortepianie, gitarze i basie, stosując do tego elektroniczne przeszkadzajki, niemniej jej najmocniejszą bronią jest głos.
Długo by rozprawiać nad jego barwą, ale gdy rozbrzmiewa w pomieszczeniu odgrywany z płyty, natychmiast cichną wszystkie rozmowy. Taką właśnie ma moc. Fiedorczuk opanowywała ją stopniowo, nabierając koniecznego doświadczenia w formacjach takich jak Pl.otki, Orchid czy Happy Pills.
Wydane początkiem listopada, debiutanckie „Go, Dare” nie jest jednak tak skromne jak można by podejrzewać. Surowość poskromił Piotr Maciejewski, znany szerzej z zespołu Muchy. Przy całym szacunku dla jego producenckich patentów warto było zainspirować się „Odjazdem” Renaty Przemyk. Tam w pudełku leżą dwa krążki – zrealizowana przez samą artystkę wersja pierwsza i dopieszczony, doaranżowany, atrakcyjny dla mas produkt finalny. Fanom Nathalie pozostaje więc poszukać w Internecie nagrań demo albo – co lepsze – przyjść na sobotni koncert. Nastąpi na nim powrót do formuły autorskiej.
Na zachętę dodam, że wspomniany „Go, Dare” bynajmniej nie przepadł, pozostawiając ślad w tygodnikach opinii, jak też zyskując na jednym z najpoczytniejszych polskich portali nominację w kategorii debiut roku.