Reklama

Potęga klubowej sceny

Na polskim rynku to cudowne zdarzenie, w które trudno wprost uwierzyć

Publikacja: 14.03.2010 23:31

Fox, Fox Box, Kayax 2010

Fox, Fox Box, Kayax 2010

Foto: Rzeczpospolita

Premiera takiej płyty u nas jest jak wizyta tygrysa bengalskiego w Puszczy Białowieskiej. To bowiem, co w innych krajach wydaje się normą, u nas udało się dotąd tylko kilka razy. Producent muzyki klubowej zaprosił do współpracy wokalistów, by wspólnie stworzyć album łączący walory elektronicznych brzmień i popowych melodii.

Na płycie Foksa pojawiają się artyści maleńkiego sektora polskiej muzyki, którzy – jako przedstawiciele rzadkiego gatunku – powinni się znajdować pod ochroną.

Mimo niesprzyjających warunków – niewielkiej publiczności, braku klubów i wytwór- ni promujących ambitną elektronikę – nagrywają oryginalne utwory na światowym poziomie.

W Polsce muzyka klubowa i towarzysząca jej subkultura nie miały szansy się rozwinąć. Druga połowa lat 90. przyniosła co prawda boom clubbingu, ale był on krótkotrwały. Didżeje i producenci słynący z erudycji i kunsztu zostali zepchnięci ze sceny przez młodszych następców, którzy nie zgłębiają tajników warsztatu, po prostu grają. Często byle jak, ale ich rówieśniczej publiczności absolutnie to nie przeszkadza.

Tymczasem garstka fachowców robi swoje. Grupy takie jak Loco Star, Dick4Dick czy Miloopa należą do najbardziej odkrywczych w naszym kraju. Ich członkowie spotkali się teraz na płycie Foksa i pokazali, że przepaść między polską a zagraniczną muzyką znika.

Reklama
Reklama

Płyta jest paradą osobowości – każdy wokalista nadał piosence inny klimat. Marsija z Loco Star wytwarza w „Leap in Time” nierealną, kosmiczną atmosferę. Tomek Organek z soulowej Sofy pokazuje nowe oblicze: modną mieszankę brytyjskiego hip-hopu i dance spod znaku Dizzie’go Rascala.

„Overload” i „Empty Chocolate Box” to relaksująca Novika w najlepszym wcieleniu.

Maria Peszek w „The Bomb” w niepowtarzalny sposób balansuje między prowokującym dowcipem i aktorską recytacją. Sqbass i Natalia Lubrano z Miloopy wydają się wręcz stworzeni do tanecznych utworów – śpiewając, szybując wysoko nad elektronicznymi podkładami.

Fox tworzy charakterystyczne, mocne podkłady i szuka równie wyrazistych wokalistów. Potrafi zbudować hipnotyczny nastrój, stymulować do zabawy, a jego muzyka nie stanowi tła dla śpiewających. Tak powstały intensywne i dynamiczne utwory różniące jego album od łagodnych projektów Noviki czy Smolika.

„Fox Box” to ważny manifest na skalę naszej małej klubowej sceny. Dowód, że jest coraz ciekawsza i tętni życiem.

[i]Fox, Fox Box, Kayax 2010[/i]

Premiera takiej płyty u nas jest jak wizyta tygrysa bengalskiego w Puszczy Białowieskiej. To bowiem, co w innych krajach wydaje się normą, u nas udało się dotąd tylko kilka razy. Producent muzyki klubowej zaprosił do współpracy wokalistów, by wspólnie stworzyć album łączący walory elektronicznych brzmień i popowych melodii.

Na płycie Foksa pojawiają się artyści maleńkiego sektora polskiej muzyki, którzy – jako przedstawiciele rzadkiego gatunku – powinni się znajdować pod ochroną.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Kultura
Artyści w misji kosmicznej śladem Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego
Kultura
Jan Ołdakowski: Polacy byli w powstaniu razem
Kultura
Jesienne Targi Książki w Warszawie odwołane. Organizator podał powód
Kultura
Bill Viola w Toruniu: wystawa, która porusza duszę
Kultura
Lech Majewski: Mamy fantastyczny czas dla plakatu. Nie boimy się AI
Reklama
Reklama