Znacznie więcej niż tylko kołysanka

Przebój „Summertime” potrafią zanucić wszyscy. Mało kto jednak wie, że ta najsłynniejsza kołysanka świata, wykonywana przez gwiazdy muzyki pop, rocka i jazzu, w oryginale jest operową arią. Od niej Gershwin zaczął pracę nad „Porgy and Bess„

Publikacja: 12.06.2008 06:59

Znacznie więcej niż tylko kołysanka

Foto: Opera Narodowa

Kiedy George Gershwin zaczął pisać tę operę, był już człowiekiem sukcesu. Jego musicale królowały na Broadwayu, za muzykę do filmu otrzymywał gigantyczne na owe czasy honorarium – 100 tys. dolarów. Odbył triumfalne tournée po Europie, skomponował „Błękitną rapsodię” i „Amerykanina w Paryżu”. Brakowało mu tylko jednego: przekonania, że jest kimś więcej niż autorem łatwych przebojów.

Dlatego od lat nosił się z zamiarem stworzenia poważnego dzieła scenicznego. Był jednak zbyt wielką indywidualnością, by, wkraczając w świat dostojnej opery, wzorować się na wielkich poprzednikach. Wniósł zaś to, co było jego żywiołem – jazzujące rytmy, żywe melodie i całkowicie obcą do tej pory operze muzykę czarnoskórych Amerykanów.

Inspirację znalazł w bestsellerowej w latach 20. ubiegłego wieku powieści Du Bose Heywarda „Porgy”, przerobionej potem na sztukę. O pozyskanie praw do niej musiał jednak rywalizować ze słynnym wokalistą Alem Jolsonem (gwiazdorem jednego z pierwszych filmów dźwiękowych „Śpiewak jazzbandu”), który chciał „Porgy” przerobić na musical. Heyward postawił jednak na Gershwina i w ten sposób też przeszedł do historii muzykiDo pracy nad operą włączył się ponadto brat kompozytora Ira Gershwin, gdyż potrzebne było tu jego teatralne doświadczenie jako autora tekstów do musicali i piosenek.

To Ira był przeciwnikiem pomysłu, by wpadająca w ucho kołysanka „Summertime” zabrzmiała już w pierwszej scenie, gdyż w ten sposób trudno będzie czymś jeszcze zachwycić publiczność. George, który zawsze słuchał uwag brata, w tej kwestii okazał się nieugięty.

Pierwsze spektakle w Bostonie przyjęto życzliwie, po prapremierze w Nowym Jorku w 1935 roku „Porgy and Bess” grano przez 124 wieczory, ale krytycy nie cenili jej zbytnio. Prawdziwa kariera opery zaczęła się dopiero po śmierci kompozytora, który zmarł po krótkiej chorobie w 1937 roku, w wieku 38 lat.

„Porgy and Bess” nie jest operą łatwą do wystawienia. To przedstawiona z realistyczną dokładnością opowieść o życiu robotników i rybaków w murzyńskiej dzielnicy Charleston w Południowej Karolinie, z akcją dziejącą się około 1870 roku. Angażowanie do niej białych śpiewaków kończy się z reguły niepowodzeniem.

„Porgy and Bess” niesłychanie rzadko pojawia więc się na europejskich scenach. A szkoda, bo ma nie tylko żywą i dynamiczną akcję, ale też ciekawą muzykę. Oprócz wzorów przeniesionych z opery włoskiej, są tu songi musicalowe, elementy jazzu i negro spirituals. Spotkanie muzyki popularnej i poważnej okazało się bardzo udane.

—Jacek Marczyński

- George Gershwin „Porgy and Bess”, reż. Susan Williams-Finch, dyr. Pacien Mazzagatti, wyk. soliści i balet kompanii Porgy & Bess z Nowego Jorku, orkiestra Opery Narodowej

- Opera Narodowa, pl. Teatralny 1, bilety: 15 – 95 zł, rezerwacje: tel. 022 826 50 19, piątek (13.06) – sobota (14.06), godz. 19, niedziela (15.06), godz. 18

Produkcją i organizacją prezentacji tej inscenizacji „Porgy and Bess” zajmuje się – za zgodą spadkobierców braci Gershwinów – nowojorska agencja Living Arts. Inc. Premiera przedstawienia odbyła się 16 lat temu, do tej pory zostało ono zagrane ponad 1000 razy na sześciu kontynentach oraz w 49 z 50 stanów USA. Obejrzało go ponad półtora miliona osób.W ciągu tych kilkunastu lat zachodziły oczywiście zmiany w obsadzie spektaklu. Znalezienie odpowiednich wykonawców było już zresztą wielkim kłopotem George’a Gershwina przed prapremierą „Porgy and Bess” w 1935 roku. Ostatecznie udało mu się skompletować zespół czarnoskórych, nieznanych szerzej śpiewaków.

W Europie pozyskanie takich artystów przez lata było niemożliwe. Europejska premiera „Porgy and Bess” odbyła się w 1943 roku w nietypowych warunkach – w okupowanej przez hitlerowców Danii, którzy zakazali jej wystawiania po 22 przedstawieniach. Bezpośrednio po II wojnie światowej operę Gershwina wystawiono w Szwajcarii, Szwecji czy Moskwie, za każdym razem bez większego powodzenia. Polska premiera (Wrocław 1973) okazała się artystyczną porażką.

Przełomu w scenicznych dziejach „Porgy and Bess” dokonał murzyński zespół Everyman Opera, który powstał w 1952 roku, by przygotować wzorcową inscenizację utworu George’a Gershwina i następnie wyruszyć z nią w świat.

Zaprezentował ją w 29 krajach, wszędzie odnosząc gigantyczny sukces. W 1956 roku zespół Everyman Opera odwiedził także Polskę, występował w Warszawie i Katowicach. Do tradycji tej grupy nawiązuje po latach nowojorska kompania, która zawita do Warszawy.

—j.m.

Kiedy George Gershwin zaczął pisać tę operę, był już człowiekiem sukcesu. Jego musicale królowały na Broadwayu, za muzykę do filmu otrzymywał gigantyczne na owe czasy honorarium – 100 tys. dolarów. Odbył triumfalne tournée po Europie, skomponował „Błękitną rapsodię” i „Amerykanina w Paryżu”. Brakowało mu tylko jednego: przekonania, że jest kimś więcej niż autorem łatwych przebojów.

Dlatego od lat nosił się z zamiarem stworzenia poważnego dzieła scenicznego. Był jednak zbyt wielką indywidualnością, by, wkraczając w świat dostojnej opery, wzorować się na wielkich poprzednikach. Wniósł zaś to, co było jego żywiołem – jazzujące rytmy, żywe melodie i całkowicie obcą do tej pory operze muzykę czarnoskórych Amerykanów.

Pozostało 83% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla