Przyszedł kryzys, ale partnerzy nas wspierają

Rozmowa z z Maciejem Figasem, dyrektorem Opery Nova i Bydgoskiego Festiwalu Operowego

Publikacja: 09.04.2009 09:54

Maciej Figas kieruje festiwalem od jego pierwszej edycji

Maciej Figas kieruje festiwalem od jego pierwszej edycji

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki Roman Bosiacki

[b]Rz: Czy festiwal odczuwa, że panuje kryzys?[/b]

[b]Maciej Figas:[/b] Z pewnością tak. Już w ubiegłym roku dostaliśmy informację, że jako instytucja współprowadzona przez Ministerstwo Kultury nie możemy występować o dodatkowe pieniądze na tzw. projekty. Jednocześnie resort wskazywał inne możliwości ubiegania się o dodatkowe środki na takie wydarzenia jak nasz festiwal. Uspokojeni takimi zapewnieniami doczekaliśmy nadejścia 2009 roku i okazało się, że w czasach kryzysu ministerstwo musi dokonać oszczędności w swoim budżecie, a my straciliśmy szansę na dofinansowanie. Tegoroczna, 16. edycja Bydgoskiego Festiwalu Operowego jest zatem pierwszą, która zostanie przeprowadzona bez jakiejkolwiek dotacji ze strony Ministerstwa Kultury. W zeszłym roku otrzymaliśmy 250 tys. złotych, mówimy więc o znaczącej kwocie.

[b]O tyle też musieliście ograniczyć tegoroczne wydatki?[/b]

Na szczęście niezupełnie. Otrzymaliśmy dodatkowe wsparcie ze strony prezydenta Bydgoszczy, nie uratowało to jednak prezentacji na festiwalu „Diabłów z Loudun” Krzysztofa Pendereckiego z Opery Krakowskiej. Z ogromnym żalem zdecydowaliśmy się zrezygnować z bardzo interesującego, ale kosztownego dla nas spektaklu. Po raz pierwszy w historii festiwalu w programie powstała luka, której nie jesteśmy już w stanie niczym zapełnić.

[b]A sponsorzy nie zawiedli w tym roku?[/b]

Jestem bardzo dumny, że nasi partnerzy nie odmawiają wsparcia. Kwota, jaką zebrałem obecnie od nich, zbliżona jest do tych z lat poprzednich. Być może w pierwszym kwartale tego roku poszczególne firmy nie dokonywały jeszcze poważnych cięć w wydatkach sponsorskich. Zobaczymy, jak będzie się układać nasza współpraca ze sponsorami w drugim półroczu.

[b]Czy nie obawia się pan, że coraz trudniej będzie znaleźć taki operowy tytuł, który nie był wcześniej pokazywany na festiwalu?[/b]

Można by rzeczywiście sądzić, że po 15 latach niełatwo będzie utrzymać zasadę, iż festiwal pokazuje utwory wcześniej na nim nieprezentowane oraz te, których nie gra bydgoska Opera Nova. Rok bieżący przeczy jednak takim obawom. Zarówno „Tannhäuser” Wagnera, z którym przyjeżdża poznański Teatr Wielki, jak i łódzki „Wolny strzelec” Webera to tytuły nieobecne dotąd na festiwalu. Jeśli zaś chodzi o „Carmina burana”, to muszę się przyznać, że sam się do nich wielokrotnie przymierzałem, ale ciągle ktoś mnie w kraju ubiegał. Swoje zamiary odkładałem tak długo, że w końcu postanowiłem zaprosić widowisko Roberta Skolmowskiego z Opery Śląskiej w Bytomiu.

[b]Ta programowa różnorodność, jaką utrzymuje festiwal przez lata, dobrze też świadczy o życiu operowym w kraju. Premier mamy co prawda niewiele, ale teatry szukają oryginalnych tytułów.[/b]

Zgadza się, zwłaszcza w ostatnich latach robią to coraz odważniej. Starają się zachęcić widza do oglądania nie tylko samych operowych pewniaków, jak „Traviata”, „Cyganeria” czy „Carmen”. Cieszę się, że po kilku latach nieobecności będziemy gościć Teatr Wielki z Łodzi, który pod nową dyrekcją z pewnością będzie dla nas atrakcyjny repertuarowo.

[b]Również po długich staraniach udało się wreszcie zaprosić zespół z Mannheim.[/b]

To jest partnerskie miasto Bydgoszczy. Po występie zespołu baletowego z Tuluzy sięgamy do drugiego europejskiego partnera Bydgoszczy. Artyści z Mannheim przyjeżdżają z wieczorem baletowym, ale z własną orkiestrą, co świadczy, że poważnie traktują obecność na festiwalu. Mam nadzieję, że to początek stałych kontaktów i że w przyszłości będziemy gościć też spektakle operowe z Mannheim, zwłaszcza że przedstawiciele tego teatru po obejrzeniu zaplecza technicznego naszej sceny byli pozytywnie zaskoczeni.

[b]A czy z kolei zespół Antonio Gadesa zaprosił pan na specjalne życzenie publiczności? Poprzednie występy Cristiny Hojos, tancerki tego hiszpańskiego choreografa i aktorki filmów Carlosa Saury, cieszyły się ogromnym zainteresowaniem.[/b]

Co więcej, Cristina Hoyos była u nas dwukrotnie i za każdym razem na widowni panowało absolutne szaleństwo. Teraz sięgamy, rzec by można, do źródła hiszpańskiego tańca. Ten zespół występował z „Carmen” Gadesa i Saury w 2007 roku w Operze Narodowej w Warszawie i został przyjęty entuzjastycznie. Zdecydowaliśmy się go zaprosić, choć przyznam, że nie jest tani, ale za to obejrzymy różne przedstawienia. Nie tylko „Carmen”, ale „Krwawe gody” i „Suitę flamenco”

[b]Pełniąca obowiązki gospodarza bydgoska Opera Nova zdecydowała się w tym roku na premierę „Napoju miłosnego” Donizettiego. Brakowało wam na festiwalu belcanta?[/b]

Co więcej, nie mamy żadnej opery belcanta w naszym stałym repertuarze. Ten fakt od lat ciążył jak wyrzut na moim sumieniu, wreszcie sięgnąłem po najzgrabniejszy tytuł. Powierzyłem „Napój miłosny” reżyserowi Krzysztofowi Nazarowi, który tworzy naprawdę niezwykłe spektakle.

[b]Czy wszystkie swoje poprzednie festiwalowe inscenizacje Opera Nova nadal grywa na co dzień?[/b]

Zrezygnowaliśmy tylko z jednej produkcji, to moim zdaniem wynik absolutnie wyjątkowy. I stało się tak w przypadku najwcześniejszej inscenizacji „Strasznego dworu”, która była właściwie jedynie adaptacją dawniejszego przedstawienia na nową scenę. Dekoracje do wszystkich pozostałych są w magazynach, w każdej chwili możemy je zagrać. No, może z małym wyjątkiem, takim jak „Turandot”. Ale wynika to jedynie z faktu, że od dawna poszukujemy dobrych wykonawców roli Kalafa. Jeśli się pojawią, natychmiast wznawiam ten spektakl.

[b]Czy wie pan, na co w tym roku czekają widzowie?[/b]

To trudne pytanie. Traktują festiwal jako swoją imprezę, przychodzą nawet na pozycje mniej znane, by się przekonać, czy warto obejrzeć coś, co ja rekomenduję. Mamy wybredną, choć złaknioną nowości publiczność, porównującą przedstawienie z innymi wykonaniami widzianymi na przykład w telewizji. Nie jest więc łatwo spełnić oczekiwania takiej widowni, tym większa jednak satysfakcja, gdy się uda.

[b]Zainteresowanie festiwalem wygasa po jego zakończeniu czy też ma wpływ na to, jak odbierane są codzienne spektakle Opery Nova?[/b]

Nie ma odrobiny przesady w stwierdzeniu, że dzięki festiwalowi, nowemu gmachowi teatr zyskał zupełnie nową publiczność. Do tego musi jeszcze oczywiście dojść odpowiednia polityka repertuarowa. Uważam, że mamy propozycje zarówno dla tych, którzy chcą po raz pierwszy przyjść do opery, jak i dla koneserów.

[b]A czy dyrektor Maciej Figas nie odczuwa zmęczenia po 16 edycjach festiwalu?[/b]

Absolutnie nie. Jestem zodiakalnym baranem, mnie trudno zniechęcić. Czasami bywam zmęczony kłopotami, ale gdy zobaczę owacje publiczności po przedstawieniu, zapominam o tych gorszych chwilach.

[i]rozmawiał Jacek Marczyński[/i]

[ramka][b]Czas niepowtarzalnych przeżyć[/b]

[b]Konstanty Dombrowicz, prezydent Bydgoszczy[/b]

Bydgoski Festiwal Operowy to jedno z najciekawszych w Polsce wydarzeń kulturalnych, przegląd spektakli, które wywarły wrażenie na widzach krajowych i zagranicznych teatrów muzycznych. Cieszy mnie, że tak prestiżowa impreza odbywa się właśnie w Bydgoszczy, w Operze Nova, w pięknym teatrze nad wodą.Przez dwa festiwalowe tygodnie muzyka i arie rozbrzmiewają w każdym zakątku naszego miasta. To czas spotkań twórców, solistów i muzyków z entuzjastami opery, operetki, musicalu, baletu.Już po raz 16. bydgoska publiczność nie tylko będzie miała okazję uczestniczenia w niepowtarzalnych wydarzeniach, będzie przeżywać wielkie muzyczne wzruszenia. Festiwal stał się przez minione lata wizytówką naszego miasta.Życzę państwu niezapomnianych wrażeń artystycznych, a po spektaklach zapraszam na spacer po bulwarach nad Brdą.[/ramka]

[b]Rz: Czy festiwal odczuwa, że panuje kryzys?[/b]

[b]Maciej Figas:[/b] Z pewnością tak. Już w ubiegłym roku dostaliśmy informację, że jako instytucja współprowadzona przez Ministerstwo Kultury nie możemy występować o dodatkowe pieniądze na tzw. projekty. Jednocześnie resort wskazywał inne możliwości ubiegania się o dodatkowe środki na takie wydarzenia jak nasz festiwal. Uspokojeni takimi zapewnieniami doczekaliśmy nadejścia 2009 roku i okazało się, że w czasach kryzysu ministerstwo musi dokonać oszczędności w swoim budżecie, a my straciliśmy szansę na dofinansowanie. Tegoroczna, 16. edycja Bydgoskiego Festiwalu Operowego jest zatem pierwszą, która zostanie przeprowadzona bez jakiejkolwiek dotacji ze strony Ministerstwa Kultury. W zeszłym roku otrzymaliśmy 250 tys. złotych, mówimy więc o znaczącej kwocie.

Pozostało 89% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"