[b]Rz: Czy festiwal odczuwa, że panuje kryzys?[/b]
[b]Maciej Figas:[/b] Z pewnością tak. Już w ubiegłym roku dostaliśmy informację, że jako instytucja współprowadzona przez Ministerstwo Kultury nie możemy występować o dodatkowe pieniądze na tzw. projekty. Jednocześnie resort wskazywał inne możliwości ubiegania się o dodatkowe środki na takie wydarzenia jak nasz festiwal. Uspokojeni takimi zapewnieniami doczekaliśmy nadejścia 2009 roku i okazało się, że w czasach kryzysu ministerstwo musi dokonać oszczędności w swoim budżecie, a my straciliśmy szansę na dofinansowanie. Tegoroczna, 16. edycja Bydgoskiego Festiwalu Operowego jest zatem pierwszą, która zostanie przeprowadzona bez jakiejkolwiek dotacji ze strony Ministerstwa Kultury. W zeszłym roku otrzymaliśmy 250 tys. złotych, mówimy więc o znaczącej kwocie.
[b]O tyle też musieliście ograniczyć tegoroczne wydatki?[/b]
Na szczęście niezupełnie. Otrzymaliśmy dodatkowe wsparcie ze strony prezydenta Bydgoszczy, nie uratowało to jednak prezentacji na festiwalu „Diabłów z Loudun” Krzysztofa Pendereckiego z Opery Krakowskiej. Z ogromnym żalem zdecydowaliśmy się zrezygnować z bardzo interesującego, ale kosztownego dla nas spektaklu. Po raz pierwszy w historii festiwalu w programie powstała luka, której nie jesteśmy już w stanie niczym zapełnić.
[b]A sponsorzy nie zawiedli w tym roku?[/b]