Reklama

Diabeł nieco się zestarzał, ale wciąż jest groźny

Płyta Samuela Rameya. Jeden z najsłynniejszych śpiewaków ostatnich trzech dekad nowy album nieoczekiwanie wydał w Polsce

Publikacja: 18.04.2009 01:42

Samuel Ramey LIVE; Polskie Radio SA; Radiowa Agencja Fonograficzna; 2009

Samuel Ramey LIVE; Polskie Radio SA; Radiowa Agencja Fonograficzna; 2009

Foto: Rzeczpospolita

O pozycji Samuela Rameya w muzycznym świecie świadczy przegląd operowych nagrań z lat 80. i 90., gdy trwał boom fonograficzny i płyt wydawano wiele. Niemal na każdej znajdziemy nazwisko tego amerykańskiego artysty.

Samuel Ramey doskonale czuje się w różnych stylach: od Mozarta do Musorgskiego, od Rossiniego do Strawińskiego. Ale ponieważ śpiewa basem, najczęściej przypadają mu role czarnych charakterów, do których mroczny głos najlepiej pasuje. Specjalnością Samuela Rameya stał się zaś Mefistofeles, diabelska postać z „Fausta” Gounoda oraz tytułowy bohater opery Boito.

W grudniu 2008 roku Samuel Ramey zaśpiewał w Filharmonii Poznańskiej w cyklu „Gwiazdy światowych scen operowych”. Opuszczając Polskę, otrzymał od organizatorów nagranie tego koncertu. Wysłuchał uważnie i bez wahania zgodził się na wydanie płyty. W ten sposób nasza uboga fonografia wzbogaciła się o album firmowany nazwiskiem światowej gwiazdy.

Tytuły z tej klasy nazwiskami pojawiają się u nas bardzo rzadko. Nawet jeśli trzeba dostrzec, że 67-letni Ramey lata największej świetności wokalnej ma już za sobą, to ta płyta jest wydarzeniem.

Amerykański śpiewak prezentuje się we fragmentach swoich największych ról. Jego głos nie ma tej miękkości i świeżości co dawniej, stał się też zbyt rozwibrowany (to przypadłość dopadająca śpiewaków z wiekiem), ale interpretacje są naprawdę mistrzowskie.

Reklama
Reklama

Potwierdzają to trzy fragmenty z „Mefistofelesa” Boito – prawdziwie diaboliczne, niepokojące i złowieszcze. Do nich Ramey zaś dodał trzy arie Verdiego: Fiesca z „Simona Boccanegry”, króla Filipa z „Don Carlosa” oraz Attyli z opery pod tym samym tytułem. A na koniec zaproponował wspomnienie z czasów, gdy śpiewał Rossiniego, czyli przebojową arię o plotce z „Cyrulika sewilskiego”.

Partnerem Samuela Rameya jest orkiestra Filharmonii Poznańskiej, którą dyrygował Łukasz Borowicz. Wprawdzie instrumentalna „Noc Walpurgii” z „Fausta” Gounoda zagrana została nieco przyciężko, ale uwertura z „Nieszporów sycylijskich” ma prawdziwie Verdiowski klimat. A we wszystkich ariach Łukasz Borowicz bardzo czujnie podąża za solistą.

[i]Samuel Ramey LIVE; Polskie Radio SA; Radiowa Agencja Fonograficzna; 2009[/i]

O pozycji Samuela Rameya w muzycznym świecie świadczy przegląd operowych nagrań z lat 80. i 90., gdy trwał boom fonograficzny i płyt wydawano wiele. Niemal na każdej znajdziemy nazwisko tego amerykańskiego artysty.

Samuel Ramey doskonale czuje się w różnych stylach: od Mozarta do Musorgskiego, od Rossiniego do Strawińskiego. Ale ponieważ śpiewa basem, najczęściej przypadają mu role czarnych charakterów, do których mroczny głos najlepiej pasuje. Specjalnością Samuela Rameya stał się zaś Mefistofeles, diabelska postać z „Fausta” Gounoda oraz tytułowy bohater opery Boito.

Reklama
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Kultura
Żywioły Billa Violi na niezwykłej wystawie w Toruniu
Kultura
Po publikacji „Rzeczpospolitej” znalazły się pieniądze na wydanie listów Chopina
Kultura
Artyści w misji kosmicznej śladem Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego
Kultura
Jan Ołdakowski: Polacy byli w powstaniu razem
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama