Rozpoczęcia dwunastej edycji Nowej Tradycji mógłby pozazdrościć każdy folkowy festiwal. Słuchacze od razu trafiali do urokliwego świata wiejskich grajków z Opoczyńskiego.
[srodtytul]Opoczno Social Club[/srodtytul]
Nagradzany wielokrotnie Eugeniusz Rebzda był w stanie grać na skrzypcach (i to jak!), nie opierając ich o nic i obracając się wokół własnej osi. Roman Wojciechowski nie ograniczał się do smyków, wykonał obertasy również na saksofonie! Do po sowizdrzalsku dosadnych, męskich przyśpiewek wiele uroku wniosła Zofia Gajda. Gdy poszła w tan z dziarsko przytupującym Rebzdą, widzowie uśmiechali się szeroko. W najbardziej emocjonującym momencie wspomniani soliści dołączyli spontanicznie do zespołu Opocznianka. Z błyskotliwymi historiami na ustach, z akordeonem w ręku, z babciną chustką u pasa, doświadczeni artyści byli równie wzruszający i pełni życia, co Kubańczycy z Buena Vista Social Club.
Czwartkowy wieczór świetnie rozwinął się za sprawą zespołu Kwadrofonik, laureata Folkowego Fonogramu Roku 2008 r., już zresztą przed trzema laty na Nowej Tradycji nagradzanego. Folk jako punkt wyjścia do fortepianowych pasaży i igrania z perkusjonaliami sprawdza się bowiem doskonale. Kwartet od kojących klawiszowych kaskad i łagodnych brzmień cymbałów, doszedł do ostro bitego rytmu, jak też pianistycznych szarży. Trafił nawet w obszary zarezerwowane dla abstrakcyjnego hip-hopu. Porwał publikę.
[srodtytul]Konkurs bez ikry[/srodtytul]