Nas na razie to zjawisko nie dotyczy, ponieważ na obecność w Polsce nie zdecydował się żaden ze światowych liderów muzycznej sprzedaży w Internecie. Wciąż nie możemy się doczekać inwazji największego z nich - iTunesa, choć wielu Polaków kupiło już nowoczesne iPody oraz iPhony gotowe na przyjęcie najmodniejszych na świecie muzycznych plików.
Coraz częściej odwiedzamy jednak sklepy internetowe świadczące usługi wysyłkowe. Merlin, nazywany polskim Amazonem, ma już udziały w polskim rynku fonograficznym liczone na 7-8 procent. Jak na nasze warunki to dużo.
[srodtytul]Upadek połowy sklepów[/srodtytul]
Wydarzenia na amerykańskim rynku warto śledzić, bo żyjemy w czasach gospodarki globalnej, przypominającej naczynia połączone, i , wcześnie czy później, zetkniemy się ze zjawiskiem upadku tradycyjnych sklepów płytowych także w Polsce.
W Stanach Zjednoczonych, jak przypomina magazyn „Rolling Stone”, po raz pierwszy żałobę w branży ogłoszono w 2006 r., gdy zakończyła działalność mająca 46-letnią tradycję sieć Tower Records. Teraz alarm wywołało zamknięcie w San Francisco i Nowym Jorku trzech salonów Virgin Megastore. Wizyta w nich należała do rytuału fanów muzyki. Również Polacy kupowali tam wiele tytułów, których nie można było dostać w naszym kraju.