To paradoks, że komercyjna telewizja, licząc na dużą oglądalność, stworzyła festiwalową formułę bijącą na głowę opolską ofertę TVP 1. Top Trendy co roku tonie w kiczowatych dekoracjach i tonach konfetti sypiącego się na widzów w Operze Leśnej. Ale jednocześnie koncert "Top", pokazujący dziesięciu artystów, których płyty najchętniej kupowaliśmy w minionym sezonie, z roku na rok prezentuje wyższy poziom.
Coraz gorsza oferta muzyczna mediów publicznych jest ponoć podyktowana preferencjami widzów. A jednak gdy do głosu dochodzą sami odbiorcy muzyki, okazuje się, że wolą artystów znacznie ciekawszych niż ci, których pchają na antenę telewizyjni decydenci.
Od kilku lat na polsatowskim festiwalu potwierdza się zasada, że jeśli w danym roku na rynku pojawiają się oryginalne autorskie albumy, właśnie po nie sięgają polscy słuchacze. Miniony sezon obfitował w ciekawe premiery i dlatego dziś w Sopocie wstąpią: Ania Dąbrowska, Anna Maria Jopek, Coma, Czesław Śpiewa, Maryla Rodowicz, a także Piotr Rubik i Patrycja Markowska. Wśród bestsellerów znalazła się też "Męska muzyka" Waglewskich, ale panowie nie wystąpią, bo mają w tym terminie inne zobowiązania.
W koncercie "Top" stałymi gwiazdami są oczywiście muzycy na wskroś komercyjni: Doda, Kombii, Papa Dance czy Edyta Górniak, ale coraz wyraźniej dominują twórcy o niepodważalnej renomie, odwołujący się do tradycji polskiej piosenki. Poprzednia płyta Maryli Rodowicz też była w programie "Top", podobnie jak trzy albumy Krzysztofa Krawczyka i grupy Raz Dwa Trzy oraz dwa krążki Anny Marii Jopek i duetu Lipnicka – Porter.
Wojciech Waglewski miejsce w złotej dziesiątce też ma gwarantowane, wystarczy, że coś nagra. Na szczyt list wróciły w tym roku wyjątkowe wokalistki: Katarzyna Nosowska, Ania Dąbrowska i Maria Peszek – nagrały albumy ze znakomitą muzyką i przemyślaną koncepcją artystyczną, dobrze odzwierciedlające ich osobowości. W ofercie koncertu "Top" można się dopatrzyć oznak buntu słuchaczy, którym telewizja i radio wmawiają postępującą głupotę. Terroryzowani wskaźnikami oglądalności i słuchalności, zwyciężyli przeciwnika jego własną bronią – wybrali ambitnie. Dziś wieczór wypada się uśmiechnąć, więcej – pogratulować sobie dobrego gustu, a polskim muzykom, że mimo zalewu tandety nie poddali się.