Zaczarowali słowem, muzyką i obrazem

Trzy dni, trzynaście wydarzeń. Festiwal Niewinni Czarodzieje był spotkaniem artystów młodego pokolenia z tymi sprzed lat. Interesującym i inspirującym także dla widzów.

Publikacja: 16.11.2009 11:42

Między imprezami można się było pożywić w stylizowanym na lata 50. barze kina Wars

Między imprezami można się było pożywić w stylizowanym na lata 50. barze kina Wars

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Choć patronami tegorocznego festiwalu byli Agnieszka Osiecka, Marek Hłasko i Wojciech Młynarski, bohaterem piątkowego wieczoru był Krzysztof Komeda. Sześć utworów tego fascynującego kompozytora i pianisty w Fabryce Trzciny zagrał Adam Pierończyk. Towarzyszyli mu Amerykanie Gary Thomas i Anthony Cox, Brazylijczyk Nelson Veras i Łukasz Żyta.

Lider wybrał głównie mniej znane kawałki Komedy, ale największe wrażenie zrobiły zaskakujące interpretacje słynnych tematów „Kattorna” i „Kołysanka” z filmu „Dziecko Rosemary”. Koncert był gorąco przyjmowany przez fanów i im jednak, i artystom przeszkadzał głośny gwar dobiegający z okolic baru.

Wieczór zakończył się łamigłówką. DJ Eprom – mistrz świata w skretchowaniu – w swoim secie wykorzystał utwory Osieckiej i Młynarskiego. Słuchacze z masy niepokojących i dziwnych dźwięków spontanicznie wyłapywali znane głosy, np. Magdy Umer śpiewającej „Upij się ze mną na wesoło”. Zabawa wciągnęła wszystkich.

[srodtytul]Sobota w Warsie[/srodtytul]

Sobotnie popołudnie należało do filmowców. W kinie Wars odbył się finał ogłoszonego przez Muzeum Powstania Warszawskiego i portal MillionYou konkursu na film „oddający ducha lat 50. i 60., w których tworzył Marek Hłasko”. Zobaczyliśmy – niestety w nie najlepszej jakości projekcji – 20 obrazów, które z 50 propozycji wybrało jury pod przewodnictwem Xawerego Żuławskiego. Pierwszą nagrodę zdobył obraz 21-letniego Krzysztofa Światowego „50 na 60 iloraz hłasko”.

– To były czasy radia, stąd wykorzystanie fragmentów ówczesnych audycji – mówił zwycięzca. – Ale chciałem też udowodnić, że o trudnej i mało zrozumiałej dla mnie rzeczywistości lat 50. i 60. można opowiedzieć współczesnymi środkami.

Do formy radiowej odwołał się również Jerzy Górzański. Ten debiutujący w 1960 roku autor przypomniał o „pięknych dwudziestoletnich” w słuchowisku. Wieczorem w Skwerze wysłuchaliśmy wspomnienia o wieczorze z 1958 roku. Wtedy do pijących piwo Pod Orłem dołącza szykujący się do emigracji Marek Hłasko. Górzański przedstawia owo pokolenie z perspektywy czasu. Może już więc powiedzieć, że w grupie był ubecki donosiciel i że Zosia, która chciała być poetką, została żoną majętnego Amerykanina. Nostalgiczny spektakl ilustrowany był archiwalnymi zdjęciami miksowanymi na żywo przez VJ-a Antka Grzyba i muzyką Grzecha Piotrowskiego, który później – z zespołem Alchemik – zaprosił na koncert swoich utworów.

W tym samym czasie w Warsie także rozbrzmiewała muzyka. Grali tu Fisz i Emade jako Tworzywo ze specjalnym udziałem DJ-a Krime’a. Bracia Waglewscy, „pod krawatami”, z żarem i dowcipem poruszali się na pograniczu hip-hopu, jazzu i ragga. A klimaty sprzed półwiecza z cudzysłowem surrealizmu wykreowały fenomenalne wizualizacje, inspirowane filmem Andrzeja Wajdy „Niewinni czarodzieje”.

[srodtytul]Niedziela na Głównym[/srodtytul]

Niedzielę spędziliśmy na dworcu przy Towarowej z Andrzejem Bursą i Wojciechem Młynarskim. Spektakl w reżyserii Rafała Kosewskiego odwoływał się do wiersza Bursy „Warszawa-Fantom”. Na zapuszczonym peronie rozegrała się kameralna opowieść o ludziach, którzy „zapłonęli wielką miłością”. A po jakimś czasie życia w mieście, w którym wszystko jest iluzją, ich uczucie umarło. Później, już w budynku, piosenki Wojciecha Młynarskiego zinterpretował zespół jego syna Jana.

Przez te trzy dni spotkały się przynajmniej dwa pokolenia. Tak samo kreatywne, tak samo buntownicze i podobnie wierzące w siłę wyobraźni. I zaczarowały nas, widzów, tak jak przed półwieczem „niewinni czarodzieje”.

Choć patronami tegorocznego festiwalu byli Agnieszka Osiecka, Marek Hłasko i Wojciech Młynarski, bohaterem piątkowego wieczoru był Krzysztof Komeda. Sześć utworów tego fascynującego kompozytora i pianisty w Fabryce Trzciny zagrał Adam Pierończyk. Towarzyszyli mu Amerykanie Gary Thomas i Anthony Cox, Brazylijczyk Nelson Veras i Łukasz Żyta.

Lider wybrał głównie mniej znane kawałki Komedy, ale największe wrażenie zrobiły zaskakujące interpretacje słynnych tematów „Kattorna” i „Kołysanka” z filmu „Dziecko Rosemary”. Koncert był gorąco przyjmowany przez fanów i im jednak, i artystom przeszkadzał głośny gwar dobiegający z okolic baru.

Pozostało 82% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"