Dziś cieszy się opinią jednego z najoryginalniejszych pianistów, każdy jego album jest wydarzeniem. Jednak solowy występ to prawdziwe wyzwanie dla pianisty. W sobotnie popołudnie długo wypróbowywał instrumenty. Wybrał nowego steinwaya, którego ustawiono na samym brzegu sceny Bielskiego Centrum Kultury, i postanowił, że zagra bez nagłośnienia. To była wielka uczta dla słuchaczy ceniących sobie bliski kontakt z artystą.
Rubalcaba cieszy się opinią jednego z najbardziej oryginalnych pianistów
Rubalcaba jest wirtuozem i erudytą. Mając klasyczne wykształcenie i szeroką wiedzę o osiągnięciach jazzu, tworzy własną wizję muzyki. Żaden z pianistów nie korzysta tak szeroko ze wszystkich stylów, również z kubańskiej muzyki ludowej. Było to słychać, kiedy w improwizacje wplótł fragment rytmicznej piosenki „Silencio”. Swobodnie przechodził od tematów znanych z albumu „Supernova”, za który dostał nagrodę Grammy, do kompozycji swoich przyjaciół, m.in. Charliego Hadena (nastrojowa „Nightfall”), Richarda Galliano i Mario Laginhi.
Jego występ był pasmem improwizacji przerywanych tylko dla zmiany nastroju. Jedynym standardem, który zagrał w całości, był „The Man I Love” Gershwina, lecz melodię potraktował swobodnie, odważnie piętrząc improwizację. Najbardziej zaskakujące było wykorzystanie harmonii ze standardu „Giant Steps” Johna Coltrane’a. Charakterystyczne były tylko „kroki olbrzyma”, reszta powstała już w wyobraźni Rubalcaby. Na bis wykonał kompozycję Dizzy Gillespiego „Con Alma”, również trudną do rozpoznania, pełną rytmicznych zwrotów i harmonicznych zakrętów. Pianistyka Kubańczyka jest równie wielkim wyzwaniem dla słuchaczy jak awangardowe poczynania Cecila Taylora.