Jakie kobiety śnią się panom

– Ten spektakl uważam za najważniejszy w moim dorobku – mówi o premierze „Turandot" reżyser Mariusz Treliński. – Koncepcja inscenizacyjna rodziła się przez wiele miesięcy w licznych rozmowach z psychoanalitykami i psychiatrami.

Publikacja: 18.04.2011 21:32

Tytułowa bohaterka to kobieta zimna, groźna i niebezpieczna, zabijająca pretendentów do swej ręki

Tytułowa bohaterka to kobieta zimna, groźna i niebezpieczna, zabijająca pretendentów do swej ręki

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

„Turandot" to operowy hit, jak właściwie wszystko, co wyszło spod ręki Giacoma Pucciniego. On wiedział, że publiczność najbardziej lubi wzruszające opowieści miłosne i piękne melodie. Jego dzieła to zatem wyciskacze łez z muzyką słodką, ale i prawdziwie dramatyczną.

A jednak „Turandot" jest inna. Nie tylko dlatego, że powstawała w walce z czasem, bo Puccini, komponując, był już śmiertelnie chory. Opery nie zdążył ukończyć, zrobił to za niego Franco Alfano. „Turandot" wyróżnia się jednak przede wszystkim tym, że tytułowa bohaterka to kobieta zimna, groźna i niebezpieczna, zabijająca pretendentów do swej ręki.

– Dla mnie to opowieść psychoanalityczna – mówi Mariusz Treliński. – W licznych rozmowach ze specjalistami chciałem dociec, dlaczego śnią się nam kobiety monstra, ścinające mężczyznom głowy, jak Judyta, Salome czy Turandot? I to pytanie stało się dla mnie znacznie ważniejsze od cesarskich pałaców i efektownego tła chińskiego, którymi urozmaica się inscenizacje tej opery.

Sceniczna opowieść rozgrywać się będzie w podświadomości głównych bohaterów. To podejście wyjaśnia, zdaniem Mariusza Trelińskiego, dlaczego natychmiast po śmierci innej kobiecej postaci, Liu, następuje optymistyczny finał.

– Delikatna, kochająca Liu i okrutna Turandot to jakby dwie strony tej samej osobowości – mówi reżyser. – Liu musi umrzeć, by Turandot odnalazła w sobie gotowość do miłości.

– To niesłychanie trudna rola. Wymaga silnego śpiewania, a jednocześnie trzeba pokazać, że w środku Turandot to delikatna kobieta – mówi Francesca Patané, która będzie jedną z dwóch premierowych odtwórczyń tytułowej partii. Jako Turandot wystąpi też Lilla Lee.

Scenografię przygotowuje Boris Kudlička. Ma być surowa i oszczędna, zupełnie inna niż w poprzedniej, warszawskiej „Turandot", do której scenografię projektował zmarły w lutym Andrzej Kreutz Majewski. Obecnej premierze towarzyszyć będzie wystawa projektów do nowej „Turandot", nad którą Majewski pracował do ostatnich chwil życia na zaproszenie Teatru Wielkiego w Łodzi.

Giacomo Puccini „Turandot", reż. Mariusz Treliński, dyr. Carlo Montanaro, Opera Narodowa, Warszawa, pl. Teatralny 1, bilety: 20 – 130 zł, tel. 22 836 50 19, premiery: niedziela (17.04), godz. 18 i wtorek (19.04), godz. 19, spektakle: czwartek (21.04), wtorek (26.04), godz. 19

 

„Turandot" to operowy hit, jak właściwie wszystko, co wyszło spod ręki Giacoma Pucciniego. On wiedział, że publiczność najbardziej lubi wzruszające opowieści miłosne i piękne melodie. Jego dzieła to zatem wyciskacze łez z muzyką słodką, ale i prawdziwie dramatyczną.

A jednak „Turandot" jest inna. Nie tylko dlatego, że powstawała w walce z czasem, bo Puccini, komponując, był już śmiertelnie chory. Opery nie zdążył ukończyć, zrobił to za niego Franco Alfano. „Turandot" wyróżnia się jednak przede wszystkim tym, że tytułowa bohaterka to kobieta zimna, groźna i niebezpieczna, zabijająca pretendentów do swej ręki.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"