Letni wysyp jazzu

W środę zakończył się jubileuszowy, dwudziesty festiwal Warsaw Summer Jazz Days, a w sobotę startują weekendowe festiwale plenerowe: Jazz na Starówce i Dreszer Jazz. Miłośnicy tej muzyki w Warszawie nie powinni narzekać na brak wrażeń.

Publikacja: 27.06.2011 18:39

Levity

Levity

Foto: materiały prasowe, Marek Dusza m.d. Marek Dusza

Echa WSJD jeszcze nie przebrzmiały i zasługują na komentarz. Przede wszystkim dzięki wsparciu Instytutu Adama Mickiewicza Mariuszowi Adamiakowi udało się zorganizować pierwszy polski showcase, czyli imprezę promującą polski jazz wśród organizatorów festiwali zagranicznych. Zjechało ich do Warszawy ok. dwudziestu, najwięcej z Niemiec.

 

Spośród najbardziej znanych był John Cumming, szef London Jazz Festival, który współpracował już z Instytutem Adama Mickiewicza podczas Polska! Year, a także po jego zakończeniu, kiedy w listopadzie 2010 r. w London Jazz Cafe wystąpił Polish Brass Ensemble Tymona Tymańskiego z Leszkiem Możdżerem. Zapewne będą też kolejne występy polskich jazzmanów w Londynie, bo Cumming uważnie przysłuchiwał się występowi tria Levity.

Nie przyjechał na showcase żaden reprezentant dwóch najważniejszych festiwali jazzowych w Europie: North Sea i Montreux. Zarówno Sander Grande z NSJF, jak i legendarny Szwajcar Claude Nobs z Montreux są zajęci własnymi imprezami, które startują lada dzień.

Ale dopisała publiczność, sala Muzeum Powstania Warszawskiego pękała w szwach (koncerty były darmowe), zabrakło miejsc siedzących, a wiszący pod sufitem Liberator drżał pod naporem intrygujących dźwięków. Nie wdając się w szczegółowe oceny podkreślę, że najlepiej wypadły zespoły: Levity, Marcin Wasilewski Trio, Wojtek Mazolewski Quintet i Maciej Obara/Dominik Wania Quartet. Najsłabiej Sing Sing Penelope, które pogubiło się na drodze tworzenia nastrojów. Jazz to coś więcej niż nastrój i brzmienie, a najlepiej wypada, kiedy muzycy mają zarówno ciekawe pomysły jak i perfekcyjny warsztat wykonawczy.

Kiedy za bilety do Sali Kongresowej trzeba było już słono zapłacić, frekwencja na WSJD znacznie spadła. Żal było patrzeć na garstkę fanów eksperymentalnych dźwięków, kiedy w poniedziałek występowały tzw. awangardowe zespoły. Swą nowatorską koncepcją współczesnej interpretacji epokowego dzieła Milesa Davisa obronił się The Bitches Brew trębacza Grahama Haynesa. Natomiast Nublu Orchestra kierowana przez Lawrence'a D. Butcha Morrisa zaplątała się w chaosie dźwięków. Próba przeniesienia jazzowych improwizacji w sferę muzyki współczesnej zabrnęła w ślepą uliczkę. Kudy tam Morrisowi do Roscoe Mitchella czy Evana Parkera.

Nie zdziwiła wysoka frekwencja na koncercie gitarzysty Jeffa Becka, który wystąpił w Polsce po raz pierwszy. Rockman na jazzowym festiwalu? Dlaczego nie. Kilka lat temu na North Sea Jazz rozpalił ośmiotysięczną publiczność swoimi solówkami. W Kongresowej trochę się oszczędzał, nie był to jego najlepszy występ, ale i tak bardzo dobry. Nikt nie był zawiedziony.

Dobrze wypadł izraelski kontrabasista Avishai Cohen. Odradziłbym mu śpiewanie, ale skoro się uparł - trudno, zniosę to dla jego porywających solówek i brzmienia kontrabasu. To był i tak lepszy występ z nowym programem „Seven Seas" niż na Bielskiej Zadymce Jazzowej w lutym. No ale wtedy grał po genialnym Ahmadzie Jamalu, więc było mu trudniej. Tu poprzedzał wielką Cassandę Wilson, która dała najgorszy ze swoich warszawskich występów. Wokalistka miała wyraźnie słaby dzień. Śpiewała mało, na początku koncertu jej głos był cieniem tego, który znamy z płyt. Ale nawet kiedy go rozgrzała, trudno było się nim zachwycać. Sytuację z trudem ratował znakomity jak zawsze akompaniujący jej zespół. To wielki zawód, bo Cassandra Wilson jest uważana za najlepszą wokalistką jazzową. Tego wieczoru w Warszawie nikt by w to nie uwierzył.

Jak na festiwal z dotacją miliona złotych jubileuszowy Warsaw Summer Jazz Days pozostawił niedosyt.

Ale oto przed nami kolejne koncerty. 2 lipca o 19:00 na Rynku Starego Miasta wystąpi Tord Gustavsen Ensemble, zespół popularnego w Polsce i cenionego w całej Europie norweskiego pianisty. To będzie otwarcie w wielkim stylu. Choć plener nie jest najlepszym miejscem do delektowania się brzmieniem muzyki spod znaku ECM Records, to akurat ten projekt Gustavsena powinien zostać przyjęty entuzjastycznie. Dwie godziny wcześniej, o 17:00 w Parku Dreszera (pomiędzy ulicami Puławską, Odyńca, Krasickiego i Ursynowską) zagra zespół jazzu tradycyjnego Old Timers.

A już w piątek wielki koncert z jazzowymi akcentami na Placu Defilad z okazji inauguracji naszej prezydencji w Unii Europejskiej.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"