Daje szansę zobaczyć zespół w akcji, czyli na scenie. Autorzy postarali się też o nowe wypowiedzi gitarzysty Micka Jonesa. Zmarłego w 2002 r. wokalisty Joe Strummera oglądamy w materiałach archiwalnych. O The Clash wypowiadają się także gwiazdy innych zespołów z czasów „anarchy in UK", czyli Sex Pistols, Buzzcocks oraz wpływowi brytyjscy dziennikarze.
The Clash opatentowali punkowy pomysł na sukces, że gwiazdą nie muszą być muzycy podobni do The Beatles – może nią zostać ktoś zwyczajny. Byle tylko miał coś ważnego do powiedzenia.
Nie byli piękni jak bitelsi, ale swoją siłę oparli na duecie przypominającym Lennona i McCartneya. Strummer ściągnięty do zespołu, by pokonać The Sex Pistols, dzielił się władzą i partiami wokalnymi z Mickiem Jonesem. Jones, który przyjmował Strummera do grupy, później został przez niego wyrzucony.
Sukces przyniosła im już pierwsza, debiutancka płyta z 1976 r. Światową sławę zapewnił trzeci album „London Calling", który ukazał się na Gwiazdkę 1979 r. Była to muzyczna mieszanka wybuchowa: złożył się na nią punk, rock, reggae, ska, rockabilly i rock and roll. Płyta bynajmniej nie brzmi punkowo – została bardzo dopieszczona. Dekadę później magazyn „Rolling Stone" uznał ją za najlepszy album lat 80.
Muzycy nie zarobili kokosów. Co prawda pod naporem zespołu firma CBS wyraziła zgodę na sprzedaż podwójnego albumu „London Calling" i potrójnego albumu „Sandinista!" – w cenie jednej płyty. Ale stracili z tego powodu tantiemy za pierwsze 200 tys. krążków i aż do 1982 r. pozostawali zadłużeni u wydawcy.