Blood Ceremony jest młodą kapelą z Kanady. Założona w 2006 r. w Toronto dość szybko trafiła do znanej wytwórni Rise Above Records, w której w 2008 r. wydała pierwszą płytę. W marcu zaś wypuściła „Living With The Ancients".
W wywiadzie dla portalu Doomsmoker.pl utyskują nieco na scenę kanadyjską, gdzie nie gra się już starego hard rocka, a im przychodzi często występować na koncertach z zespołami deathmetalowymi. W Europie przyjmowani są dla odmiany bardzo gorąco. W 2009 r. supportowali Electric Wizard na ich trasie, a wiosną tego roku jeździli ze szwedzkim Ghostem.
Pisze się o nich „dziecko mocy Black Sabbath i obłędu Jethro Tull", bo w generowanych dźwiękach najbardziej słyszalne są ciężkie i nisko strojone riffy oraz partie fletu czy organów Hammonda. Blood Ceremony brzmią jak zespoły z lat 70. Swoją działalnością składają hołd tamtym czasom i chcą sprawiać wrażenie, że się stamtąd przenieśli.
Dla niektórych są kolejną inkarnacją grupy Pentagram, prekursora podziemnego doom metalu. Dla innych to elementy folku stanowią o sile ich psychodelicznego rażenia. Złowieszcze motywy z ponuro brzmiącymi gitarami i upiornym fletem przywodzą na myśl stare horrory, którymi raczą się członkowie grupy w poszukiwaniu inspiracji. Chętnie przywołują, również w warstwie tekstowej, czasy mrocznego pogaństwa i odległych mistyczno-okultystycznych misteriów, szukając natchnienia w dark folku i graniu Coven czy Black Widow.
Żeby to w całości zidentyfikować, wystarczy posłuchać 10—minutowego „Daughter Of The Sun", który zamyka drugą płytę.