Od skojarzeń nie da się uciec. Przez Warszawę przetoczyły się dwie burzliwe manifestacje o skali od dawna niewidzianej – 20-tysięczny Marsz Niepodległości i blokująca go kilkusetosobowa Kolorowa Niepodległa. Odbywające się na ich obrzeżu nawalanki z policją całkowicie zdominowały ich obraz w mediach. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich: „miliony widzów otrzymały tego dnia fałszywy obraz wydarzeń". Czyli jak za komuny – telewizja kłamie. A w kinach film „80 milionów", który rozpoczynają i kończą sceny wielkich ulicznych manifestacji. Zaczyna scena triumfalnego marszu po podpisaniu Porozumień Sierpniowych. Zamyka scena manifestacji dwa lata później, 31 sierpnia 1982 r., w której we Wrocławiu udział wzięło kilkadziesiąt tysięcy osób, a ZOMO i milicja straciły 40 pojazdów. Ta pierwsza jest pochodem nadziei, ta druga już prawie wojną. Obie pokazują siłę i determinację wyzwalającego się z komunizmu narodu.
A w środku jest normalne kino akcji, a może nawet komedia kryminalna. Bo właśnie taką formę wybrał Waldemar Krzystek, by opowiedzieć o pamiętnej akcji brawurowego podjęcia z banku solidarnościowych 80 mln zł tuż przed tym, nim Jaruzelski za pomocą czołgów zapragnął umocnić socjalizm i wieczną przyjaźń z Breżniewem. Podobnie jak w znakomitej „Małej Moskwie" dla opowiedzenia historii o istocie „przyjaźni polsko-radzieckiej" wybrał formę melodramatu, tak teraz wybrał kryminał z elementami komedii czy komedię kryminalną. Trzyma reguły gatunku i chce sprostać rynkowym mechanizmom.
Chcąc urzec dzisiejszą widownię masową, także tę, której nie kręci poważne kino historyczne.
Bezcenne kino
Film Krzystka będzie unikalnym źródłem wiedzy o współczesnej historii dla bardzo wielu młodych ludzi. Moja 17-letnia córka – podobnie jak całe jej pokolenie – historię Mezopotamii maglowała w szkole trzy razy. Za to nigdy dotąd nie uczyła się w szkole historii Polski ostatnich 70 lat. Nigdy. W programie niby było, ale na końcu i jakoś nigdy czasu nie starczało. Więc większość jej rówieśników o współczesnej polskiej historii nie wie nic.