Moja matka była przerażona, gdy zobaczyła słowo „judeocepelia" na moim nadgarstku. Obawiała się, że to kolejny tatuaż. Odetchnęła z wyraźną ulgą, gdy wytłumaczyłam jej, że tylko zanotowałam długopisem to, jak określa twórczość Rafała Betlejewskiego mąż mojej dziewczyny. Całkiem trafnie, ale – jak się okazało po wnikliwej analizie twórczości artysty – niewystarczająco.
Jak twierdzi jeden z najbardziej wpływowych współczesnych historyków Dominick LaCapra, nostalgiczny, sentymentalny zwrot do przeszłości jest zjawiskiem podejrzanym. Jeśli dodatkowo jest ona przekazywana w niezwykle wdzięcznej, skonwencjonalizowanej formie, to otrzymujemy niezły opis działalności Rafała Betlejewskiego.
Masowe poruszenie wokół „Sąsiadów" Grossa uświadomiło mu, jak wyznaje, wagę tematu. Zrozumiał, że oto jest świadkiem „najważniejszego wydarzenia dekady" i że jako performer musi zabrać głos w tej sprawie, odnieść się do niej na niwie artystycznej. Jego pierwszą akcją dotyczącą tego tematu było „Tęsknię za Tobą, Żydzie". Performer i prezes Stowarzyszenia Ludzi Reklamy postawił sobie za cel przywrócić pamięci zbiorowej niemal 3 mln polskich Żydów – ofiar Holocaustu.
Projekt ten przeszedł ewolucję: od pisania na murach hasła, do namawiania „zwykłych" ludzi, z miejscowości, w których przed wojną żyła mniejszość żydowska, do fotografowania się z pustym krzesłem i spisywania wspomnień. Sam pisał o akcji: „Użycie słowa »Żyd« jest tu jak najbardziej świadome. Staram się w ten sposób uruchomić zawarte w nim kalki uprzedzeń – te same, które siedzą także w mojej głowie. Dobór medium – murala, który w polskiej rzeczywistości zarezerwowany jest dla wypowiedzi antysemickich – także jest w pełni świadomy".
Jest to ten poziom sympatycznej inicjatywy w dziedzinie stosunków polsko-żydowskich, którą z radością przyjmuje „Gazeta Wyborcza". Była to narracja, która w końcu nie bolała i odwracała uwagę od dyskusji nad polską współodpowiedzialnością. Betlejewski zwolnił odbiorców z konieczności obcowania z dojmującym faktem, że w Polsce dokonano eksterminacji 6 mln Żydów. Oszczędził im tego, co w 1997 r. na weneckim Bienalle zaprezentował widzom Zbigniew Libera. Obóz koncentracyjny z klocków Lego obnażał mechanizm przemysłowej eksterminacji; mechanizm opierający się na przyjętej przez większość dehumanizacji pewnej mniejszości.