Festiwal z oryginalną formułą

Rozmowa - Marek Żydowicz, dyrektor festiwalu Plus Camerimage

Aktualizacja: 23.11.2012 15:41 Publikacja: 23.11.2012 14:36

Festiwal z oryginalną formułą

Foto: Rzeczpospolita

Dwudziesta, jubileuszowa edycja Plus Camerimage skłania do spojrzenia wstecz. Jak to się stało, że grupa zapaleńców, w trudnym okresie transformacji, w Toruniu, zorganizowała wielki międzynarodowy festiwal?

Camerimage - czytaj więcej


Marek Żydowicz:

Zaczęło się od Fundacji Tumult i wystaw artystycznych. Na „Tumulcie Toruńskim '89" zgromadziliśmy 1500 prac 250 artystów mieszkających lub wywodzących się z Torunia. W 1991 roku przygotowaliśmy „Konfrontacje artystyczne '91". Udało nam się ściągnąć niepokazywane wcześniej w Polsce dzieła Ludwiga, niezależnych artystów z Czech, Rosji, Słowacji, Węgier. Wystawie towarzyszył przegląd filmowy „Droga ku nowej Europie". Z „Homo Faber" przyjechał wówczas do Torunia Volker Schloendorff i to on właśnie podszepnął nam, żebyśmy zorganizowali festiwal z oryginalną formułą. Spytałem, o jakiej formule myśli. Odpowiedział: „Gdybym wiedział, sam bym taką imprezę stworzył". Zastanawiałem się nad jego słowami i uświadomiłem sobie, że jako historyka sztuki interesuje mnie w kinie obraz i warto byłoby wywołać dyskusję na temat języka filmu. Tak narodziła się idea festiwalu poświęconego sztuce ruchomych obrazów.

Jak przekonał pan do tej idei twórców, którzy licznie zjawili się w Toruniu?

Zwróciłem się do wielkich artystów, takich jak Sven Nykvist czy Vittorio Storaro, a w Polsce – Witold Sobociński, Sławomir Idziak. Nawiązałem kontakt z organizacjami zrzeszającymi operatorów na zachodzie Europy i w Ameryce. Na pierwszym festiwalu odbyło się też założycielskie spotkanie IMAGO – Europejskiej Federacji Autorów Zdjęć Filmowych. Wielu twórców odniosło się do naszego pomysłu z entuzjazmem i wspierało nas.

Ale miał pan też sporo oponentów.

Oczywiście, że tak. W kraju wysłuchiwaliśmy początkowo krytycznych uwag w stylu: „Niedługo będziemy robić festiwale wózkarzy i oświetlaczy", a złe recenzje krytyka poważnej gazety po pierwszej edycji sprawiły, że zaczęli wycofywać się z trudem zdobyci sponsorzy. To była dziwna sytuacja. Ale może już nie warto jej przypominać.

Festiwal okrzepł i okazał się wielkim sukcesem. Operatorzy, którzy zwykle pozostają w cieniu, poczuli się na nim gwiazdami.

– To prawda, jednak szybko zdałem sobie sprawę, że jeśli będziemy zapraszać wyłącznie autorów zdjęć, to stworzymy coś w rodzaju getta zawodowego, w którym pokrzywdzeni kompensują swoje kompleksy. Moi goście też to rozumieli. Opowiedzieli się za tym, żeby na Camerimage przyznawać nagrody także reżyserom, scenografom, nawet aktorom – tym wszystkim, którzy mają artystyczny wpływ na stronę wizualną filmu.

Kto wraca na festiwal najchętniej?

David Lynch, Volker Scholendorff, Peter Weir, Alan Parker, Joel Schumacher, a teraz Keanu Reeves. Wielu operatorów, zaczynając od Vittorio Storaro. Polacy pracujący w USA, jak Adam Holender, Andrzej Bartkowiak, Dariusz Wolski, Janusz Kamiński, a także ci z bazą w kraju: Sławek Idziak, Witold Sobociński, Arthur Reinhart, Piotr Wojtowicz. I wiele innych osób. Wśród nich grupa młodych twórców, którzy na festiwalu debiutowali.

Ostatnio zaczynacie współpracować przy powstaniu ich filmów.

Wiele z naszych kontaktów już dawno mogło zaowocować taką współpracą. Tylko ciągła walka o stworzenie godziwych warunków do organizacji festiwalu spowodowała, że doszło do niej tak późno. Dopiero od kilku lat znajdujemy czas na rozwijanie działań produkcyjnych. Współpracowaliśmy z Davidem Lynchem, Peterem Weirem, ostatnio z Keanu Reevesem. Pomysłów jest więcej. Będziemy coraz częściej angażować się w produkcję, a nawet dystrybucję filmów. Pierwszym tytułem, jaki wprowadzimy na ekrany, będzie „Side by Side", który otwiera XX edycję festiwalu.

Mówił pan zawsze, że najważniejsza jest niezależność Camerimage.

Steven Spielberg przyznał, że ceni ideę naszego festiwalu – czystą, odległą od świata komercji. Powiedział mi: „Jeśli zachowasz niewinność i czystość twojego festiwalu, to masz szansę stworzyć naprawdę ważną imprezę. A ja na pewno na nią przyjadę". Bronię wolności Camerimage, zwłaszcza że są na nią zakusy różnych środowisk. Bywałem już szantażowany, że nie dostanę funduszy, jeśli nie poprę określonej opcji politycznej. Bywałem też przekupywany. Pozostaję niezłomny.

Zyskał pan opinię człowieka trudnego i impulsywnego.

Odmawiając komuś, zawsze jest się krytykowanym. Ale w różnych interesach liczą się przede wszystkim uczciwość i odpowiedzialność za słowo, a bez tego festiwal nie mógłby się tak rozwinąć i zyskać uznania w Polsce i na świecie.

Dwukrotnie zmieniał pan siedzibę Camerimage, ale wciąż bezowocnie walczy pan o budowę centrum festiwalowego.

Aula Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, budynek Teatru Wielkiego w Łodzi czy nawet teraz Opery Nova w Bydgoszczy to nie są obiekty, które pozwalałyby organizować wielką filmową imprezę. Żadna z tych sal nie jest w stanie zapewnić dobrych warunków projekcji i nagłośnienia. Od 20 lat, co rok, od nowa instalujemy projektory, nagłośnienie, ekrany, sieć telewizyjną, stoiska wystawowe etc. Tak by Centrum Festiwalowe było w pełni profesjonalne.

W Łodzi był pan już blisko celu, miał pan nawet projekt przygotowany przez Franka Gehry'ego

I bardzo żałuję, że Łódź tej wielkiej szansy nie wykorzystała. Budynek projektu Gehry'ego przyciągałby tam miliony turystów jak Muzeum Guggenheima w Bilbao czy Gehry Tower w Hanowerze. Przez 20 lat nie powstał w Polsce obiekt, który mógłby służyć za siedzibę imprez filmowych o randze światowej. Wybudowaliśmy w tym czasie stadiony na Euro, a nie udało się znaleźć środków, by rozwiązać jeden z fundamentalnych problemów polskiej kultury. Nie chce mi się wierzyć, że rząd nie ma dostatecznie dużo siły i determinacji, aby wesprzeć powstanie takiego centrum.

Wróćmy do programu Plus Camerimage. Będą w tym roku jakieś nowości?

Trzy lata temu dołączyliśmy konkursy debiutów reżyserskich i operatorskich, bo wytworzyła się przepaść między konkursem głównym i studenckim. Wielu młodych twórców nie mogło pokazać się na naszym festiwalu. Stąd ta szansa dla debiutantów. Dodaliśmy też konkurs spotów reklamowych, ponieważ na żenująco niskim poziomie były filmy promujące Unię Europejską i chcieliśmy udowodnić, że może być inaczej. W tym roku wzbogaciliśmy program tylko o przegląd poświęcony mistrzom, którzy odeszli.

Jak widzi pan siebie i swój festiwal za następnych 20 lat?

W tej chwili nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. W ciągu tych 20 lat udało mi się zrealizować wszystko, co zależało tylko ode mnie i zespołu Fundacji Tumult. W Polsce postępuje degradacja znaczenia kultury filmowej w społecznej świadomości, funkcjonuje przekonanie, że sztuka jest kwiatkiem przy kożuchu. W tej sytuacji trudno pałać optymizmem. Mam jednak nadzieję, że to się zmieni. Że znów zaczniemy budować tożsamość i integralności Polaków nie tylko przez sport, ale także przez kulturę, m.in. filmową.

rozmawiała Barbara Hollender

Dwudziesta, jubileuszowa edycja Plus Camerimage skłania do spojrzenia wstecz. Jak to się stało, że grupa zapaleńców, w trudnym okresie transformacji, w Toruniu, zorganizowała wielki międzynarodowy festiwal?

Camerimage - czytaj więcej

Pozostało 97% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"