Rok temu, 11 lutego 2012 roku, zmarła Whitney Houston. Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"
Ostatnie nagrania każą stwierdzić, że do końca planowała lepsze życie. W „His Eye Is On The Sparrow" śpiewa: „Dlaczego czuję się zniechęcona/ /Dlaczego moje serce czuje się samotne./ I odpowiadała sobie w refrenie: „Kiedy Jezus jest częścią mnie/Staje się wiernym przyjacielem/Jego oko nie przegapi wróbla/ Wiem, że opiekuje się mną".
Hymn gospel, który ma ponad sto lat, nie tylko w ustach Whitney jest manifestem nadziei. Wokalistka wychowana w religijnej rodzinie baptystów, związana z kościelnym chórem, świadomie wybrała pieśń zainspirowaną bodaj najsłynniejszym pocieszeniem, jakie padło z ust Jezusa pod adresem cierpiących: „Przypatrzcie się ptakom: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Dlatego nie bójcie się" (wg św. Mateusza).
Także „Celebrate", druga piosenka, jaką wykonuje na płycie Whitney z Jordin Sparks, jest wyrazem wiary w życie. Houston śpiewa: „Dziś wieczór nie martw się o nic/ Po prostu odpraw swoje zmartwienia".
Film „Sparkle", z którego pochodzą nagrania, miał być punktem zwrotnym w karierze gwiazdy. Miała powrócić w wielkim stylu – jako producentka, wokalistka i aktorka. Tytuł wybrała bardzo świadomie. Chciała zrobić remake obrazu inspirowanego historią żeńskiego zespołu The Supremes, ponieważ zachwycała się nim w młodości, śpiewała jego piosenki. Stał się symbolem emancypacji afroamerykańskich artystów i ich wychodzenia z getta zgodnie ze sloganem z lat 70. „From Ghetto to Superstars". W oryginalnym soundtracku zaśpiewała Aretha Franklin, matka chrzestna i nauczycielka Whitney.