Nie ograniczać się do jednej specjalizacji

Rozmowa z Petrem Josekiem, przewodniczącym jury BZ WBK PRESS FOTO

Publikacja: 21.03.2013 08:27

Rz: Zdobył pan nagrodę Czech Press Photo w 1997 r. Czy dostrzega pan różnice między dawnymi konkursami a dzisiejszymi?

Zobacz galerię zdjęć


Petr Josek, przewodniczący jury:

Większych różnic nie widzę. Fotografowie wciąż chcą pokazać swoje zdjęcia. Liczą, że zostaną zauważeni w środowisku i poza nim. Chcą się sprawdzić na tle pozostałych fotoreporterów i dowiedzieć się, jak oceniają ich prace profesjonaliści.

Jakie tematy były w tym roku najważniejsze? Czy powtarzały się popularne motywy?

W nadesłanych pracach niektóre wydarzenia stale powracały. Oczywiście wiele dotyczyło piłkarskich mistrzostw Europy 2012 w Polsce i na Ukrainie. Pojawiały się też fotografie dokumentujące zniszczenia spowodowane trąbą powietrzną, zjawiskiem bardzo rzadkim. Również uliczne demonstracje były popularnym tematem.

Czy jurorzy byli zgodni w swoich ocenach?

Jak to zawsze bywa, każdy z nas ma indywidualny smak i gust. Podobały nam się różne rzeczy.

Był pan fotoreporterem w czasie wojen na Bałkanach, podczas puczu moskiewskiego w 1991 r., a także w Iraku w przeddzień upadku Saddama Husajna. Fotografuje pan też wydarzenia sportowe. To dosyć odległe dziedziny fotografii prasowej.

Do każdego zadania staram się podchodzić podobnie, zawsze równie profesjonalnie. Mogą to być sytuacje wojenne, sportowe czy polityczne.

Czy to znaczy, że nie ma różnicy między fotografowaniem w trakcie wojny i podczas imprezy sportowej?

To za dużo powiedziane. Oczywiście, że są różnice. Wydaje mi się jednak, że w tym zawodzie człowiek powinien być gotowy rejestrować wszelkie zdarzenia, niezależnie od ich charakteru. Różne sytuacje mają z perspektywy fotoreportera swoje wady i zalety, ale nie ma sensu ograniczać się do jednej specjalizacji.

Jaka jest obecnie sytuacja fotoreporterów? Coraz więcej z nich pracuje jako freelancerzy. Nie ma dla nich miejsca na etatach w agencjach prasowych i redakcjach.

Rzeczywiście. Panuje kryzys i fotografom jest trudno. W naszych czasach konkurencja jest ogromna. Dobry, wysokiej jakości sprzęt jest dostępny praktycznie dla każdego. Nawet przy użyciu niedrogiej technologii można zrobić bardzo dobre zdjęcia. Dochodzi także wpływ Internetu, nowych mediów. To wszystko znacząco wpływa na sytuację fotoreporterów.

Odnoszę wrażenie, że amatorskie fotografie często docierają szybciej do Internetu, na blogi i portale społecznościowe niż zdjęcia zawodowców.

Nie wydaje mi się, żeby to stanowiło regułę. Dobry fotograf, zawodowiec dysponujący profesjonalnym sprzętem, powinien być szybszy niż amator.

Ale na pewno fotografie amatorów są tańsze.

Jasne. Trudno z tym polemizować. To problem, którego nikt nie umie rozwiązać. Świat się zmienia, technologia się rozwija. Czasem ciężko nad tym zapanować, a tym bardziej z tym walczyć.

A jak pan ocenia poziom polskiej fotografii prasowej na podstawie konkursu?

W tym roku byłem także jurorem w węgierskim konkursie i poziom profesjonalizmu w obydwu krajach oceniam podobnie. Trzeba też pamiętać, że nie wszyscy startują w konkursach. Niektóre znane osobowości fotoreportażu nie biorą w nich udziału, zwłaszcza jeśli wcześniej zdobyły inne nagrody na międzynarodowych konkursach, np. World Press Photo.

A czy coś zaskoczyło pana w polskich fotografiach?

Było mnóstwo dobrych zdjęć. Trudno mi wskazać jedno szczególne. Nadesłano

prawie osiem tysięcy prac. Musieliśmy w krótkim czasie je przejrzeć i ocenić. To wbrew pozorom niełatwe zadanie. Przy takiej ilości prac zawsze jest ryzyko, że coś się przeoczy. Dlatego ważne jest, żeby jury miało wystarczającą ilość czasu.

Jaki obraz młodej fotografii prasowej wyłania się z konkursu?

Oglądając prace, nie znamy wieku ich autorów. Dlatego trudno powiedzieć, czy konkurs dokładnie oddaje to, co się dzieje w młodej fotografii. Jeżeli autor zdjęcia ma trzydzieści lat, to ciężko zaliczyć go do najmłodszego pokolenia. W tym wieku fotograf jest już zazwyczaj doświadczonym profesjonalistą.

Gdyby był pan na miejscu początkujących fotografów i wiedział, jak trudna jest obecnie sytuacja na rynku fotografii prasowej, to czy nie wahałby się pan wybrać tego zawodu?

To dosyć abstrakcyjna sytuacja i trudno się stawiać na miejscu kogoś innego. Jedno jest pewne – to fantastyczny zawód. Wielu młodych ludzi marzy o tej wyjątkowej profesji. A trudności na początku są w każdym zawodzie. Zwłaszcza kiedy trzeba się wybić wśród dużej konkurencji. Ale jeżeli jesteś wystarczająco dobry w tym, co robisz, masz zacięcie i chcesz się rozwijać, to osiągniesz sukces.

rozmawiał Marcin Kube

Rz: Zdobył pan nagrodę Czech Press Photo w 1997 r. Czy dostrzega pan różnice między dawnymi konkursami a dzisiejszymi?

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 97% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla