– Bierzemy oryginalne nagrania „Kind of Blue" pochodzące z trzyśladowej taśmy – mówi Steve Berkowitz z Sony Music. – Transferujemy je do formatu cyfrowego wysokiej rozdzielczości 24 bity/192 kHz, by zachować dla przyszłych pokoleń. Oryginalne taśmy mają ponad 50 lat i zaczęły się robić coraz cieńsze. Korzystamy z najlepszej techniki i najlepszych ludzi.
Steve Berkowitz i inżynier dźwięku Battery Studios, Mark Wilder miksują na nowo zapisane 54 lata temu ścieżki, korzystając z wzorca, jakim jest pierwsze tłoczenie płyty na winylu.
– Odtwarzamy muzykę z taśmy i porównujemy z tym, co zostało wydane na longplayu. Powtarzamy proces, który został wykonany w 1959 r., a następnie zaaprobowany przez Milesa i producenta, ale w najwyższej dostępnej jakości. Naszą rolą nie była inwencja, a odtworzenie oryginalnego brzmienia stereo uzyskanego wówczas w studio. Tym samym złożyliśmy hołd twórcom tej muzyki – podkreśla Mark Wilder.
Żadne nagranie nie było wcześniej restaurowane z taką pieczołowitością. Najważniejsze, że efektu może każdy posłuchać w domu. Wystarczy odpowiedni sprzęt.
– Z plików cyfrowych słychać teraz dokładnie to, co z taśmy-matki – mówi „Rz" David Chesky, pianista i założyciel audiofilskiej wytwórni Chesky Records. – To było wielkie przeżycie, kiedy mogłem wziąć do ręki oryginalne szpule z sesji „Kind of Blue".
Jego firma HDTracks zamieszcza w Internecie pliki do pobrania przez miłośników brzmień najwyższej jakości. Od listopada oferuje także to nagranie Milesa Davisa w wersji stereo i mono. Efekt, choć w jakości ograniczonej przez płytę CD, można usłyszeć na komplecie płyt „Miles Davis: The Original Mono Recordings" wydanym właśnie przez firmę Sony Legacy.