Tomasz Stańko – żywa legenda jazzu, pierwszy i najbardziej konsekwentnie grający free polski jazzman. Marcin Masecki – od kilku lat niezmiennie określany jako najbardziej twórczy i zaskakujący polski pianista jazzowy i klasyczny.
Pierwszy raz spotkali się w 2011 roku. Po ich koncercie krytyk jazzowy "Rzeczpospolitej" – Marek Dusza napisał:
„Staram się być na każdym dostępnym koncercie Maseckiego, bo jego podejście do improwizacji fascynuje mnie. Już sam fakt, że niemal na każdy występ ciągnie ze sobą pianino pomalowane na niebiesko z czerwonym samolocikiem na boku świadczy, że instrument nie ma dla niego większego znaczenia. On nawet lubi jego skompresowane brzmienie, choć ze Stainwayem nie ma nic wspólnego. Czy samolocik to znak, że pianistyka Maseckiego to prawdziwy odlot. Ja sobie to tak właśnie tłumaczę.
Nasz wybitny trębacz szuka nowych inspiracji. Zagrał już prawie wszystko, występował w tak licznych konfiguracjach, że trudno je spamiętać. Szuka nowych doznań chodząc po galeriach, czytając książki, ale nic nie zastąpi konfrontacji na scenie z muzykami. (...) Marcin Masecki inicjował większość tematów. Stańko czekał na pierwsze akordy i dobierał do nich swoje szorstkie frazy. Ale w konfrontacji z pianinem i klawesynem Maseckiego, to trąbka okazała się instrumentem mocniej osadzonym w tradycji. Nie powinno to nikogo dziwić. Styl Stańki ukształtował się w konfrontacji ze światowym free jazzem lat 60. i rozwija się razem z nim.
Obaj muzycy od razu nawiązali porozumienie. Stańko na scenie uśmiecha się rzadko, podobnie Masecki, a tego wieczoru obaj mieli radość na twarzach. (...) Dla młodych słuchaczy z podobnie jak Masecki zmierzwionymi poglądami na muzykę przychylność Mistrza Stańki była nobilitacją ich poglądów. Dla miłośników Stańki porozumienie, jakie błyskawicznie nawiązał z czołowym przedstawicielem młodego pokolenia świadczyło, że możliwe jest odkrywanie nowych dźwięków gdzieś między starym i nowym. Wystarczy podobna wrażliwość i otwartość, a ta od wieku artystów nie zależy. Dwa bisy i owacje publiczności były potwierdzeniem totalnego uznania dla tej sztuki. Czyżby był to koncert roku?"