Wspominamy Tadeusza Różewicza

Wiadomo o nim tylko tyle, ile ujawni w czasie rzadko odbywanych spotkań autorskich z czytelnikami - pisze Małgorzata Piwowar.

Aktualizacja: 24.04.2014 12:59 Publikacja: 24.04.2014 12:55

Tadeusz Różewicz

Tadeusz Różewicz

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Podczas jednego z nich opowiedział o swym dniu powszednim: że budzi się o godzinie 5 lub 6 rano, słucha dużo radia.

– Dzień zaczynam od lektury dzienników, a nie czasopism literackich. Jak widzicie państwo, nie obcuję z muzami od rana - skomentował wówczas swoje wynurzenia.

Kiedy indziej opowiedział anegdotę ze swych młodzieńczych lat o tym, jak w czasie okupacji wszedł w Częstochowie do księgarni „nur fűrDeutsche" i nie bacząc na obecność rosłego żandarma, ukradł antologię poezji włoskiej po niemiecku - od Dantego do Mussoliniego.

Uważał się za Ślązaka z wyboru. Pochodził z Radomska, ale prawie 20 lat mieszkał w Gliwicach, a od 1968 roku– we Wrocławiu. Gdy odbierał doktorat honorowy Uniwersytetu Opolskiego opowiedział historię swoich 25-letnich zmagań z nie napisanym dramatem o Walerianie Łukasińskim, polskim patriocie więzionym 43 lata.

- Potknąłem się o ten pomysł jak o kamień. Jak przedstawić w teatrze milczenie? Jak przejść z teatru, który mówi, do teatru, który się dzieje, ale milczy? Jak napisać taką sztukę? Tylko w myślach - mówił poeta.

Wiadomo także, że nie chodził na premiery swoich sztuk. Tak było od początku, od pierwszej wystawianej w 1960 roku sztuki w warszawskim Teatrze Dramatycznym, czyli „Kartoteki".

- Nie ze strachu chciałem uciec. Chyba już wtedy obudziła się we mnie niechęć do ceremoniału premiery. Natomiast próby zawsze mnie interesowały – mówił Tadeusz Różewicz.

Był człowiekiem o ogromnym poczuciu humoru. Na jednym ze spotkań autorskich stwierdził, że w piekle poeta będzie musiał w nieskończoność czytać, co napisał.

- Niestety - westchnął Różewicz - jak się człowiek przyzwyczaił do pisania, to pisze. Głównie o wątpliwościach, których mam coraz więcej.

Małgorzata Piwowar

Podczas jednego z nich opowiedział o swym dniu powszednim: że budzi się o godzinie 5 lub 6 rano, słucha dużo radia.

– Dzień zaczynam od lektury dzienników, a nie czasopism literackich. Jak widzicie państwo, nie obcuję z muzami od rana - skomentował wówczas swoje wynurzenia.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Co nowego w kinach?
Kultura
Polsko-brytyjski sezon kulturalny. Szereg wydarzeń w obu krajach
Kultura
Maciej Wróbel nowym wiceministrem kultury i dziedzictwa narodowego
Kultura
Paszporty „Polityki”: Marek Koterski, ukarana hafciarka i demaskatorzy rosyjskich agentów
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Kultura
Zalana Łempicka w Muzeum Narodowym w Krakowie i wiele skarg pracowników na dyrektora
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego