Carlos Santana często grywał flamenco, cumbię, cza-czę, bolero, mambo, sambę, salsę. Znamy go z duetów z najsłynniejszymi latynoskimi gwiazdami – Glorią Estefan, Lilą Downs, Juanesem, a także młodszymi: Romeo Santos czy ChocQuib Town, afrokolumbijską grupą hiphopową. Hiszpańskojęzyczni wykonawcy gościli na wielu albumach gitarzysty, w tym „Supernatural".
Ale nawet jego genialny producent Clive Davis, któremu Santana zawdzięcza zarówno debiut, jak i comeback, nie wpadł do tej pory na pomysł, żeby połączyć latynosko brzmiącą gitarę z hiszpańskojęzycznymi piosenkami. Moment jest nieprzypadkowy, bo w czerwcu prawie cały świat będzie śledził piłkarskie mistrzostwa świata w Brazylii, słuchając piosenek z oficjalnego albumu mundialu. Tak się złożyło, że jego wydawcą jest Sony, dla którego Carlos nagrywa od początku kariery.
Na „Corazón" zaśpiewali Fabulosos Cadillacs i Diego Torres z Argentyny, Nińa Pastori z Hiszpanii, Samuel Rosa de Skank z Brazylii i Lila Downs z Meksyku. Zapowiedzią albumu był grudniowy koncert w meksykańskim mieście Guadalajara zatytułowany „Santana-Corazón".
Anielska pomoc ?i kosmiczna energia
Santana, który również w wywiadach dla „Rzeczpospolitej" wypowiadał się w niezwykle uduchowionej formie – wspominając zawsze o aniołach i energii z kosmosu, teraz też mówi o premierze w niezwykle namaszczony sposób.