Mimo że mniej produkuje się dziś spektakli i mniej ich będzie w konkursie, jak zapewnia Krzysztof Domagalik, dyrektor artystyczny festiwalu ze strony TVP, nie ucierpi na tym jakość konkursu: – Propozycje są bardzo różnorodne – i to zarówno jeśli idzie o tematykę, jak i gatunki czy technologię powstawania spektakli. Tak właśnie wygląda dzisiejszy teatr telewizji: są w nim oryginalne spektakle, takie jak „Skutki uboczne" Petra Zelenki czy „Brancz" Juliusza Machulskiego. Klasykę reprezentuje „Wiśniowy sad" Czechowa. Są też rejestracje wybitnych albo głośnych przedstawień teatru żywego planu. W tym przypadku jest to: i telewizyjna wersja „Miłości na Krymie" Mrożka, i zarejestrowana „Udręka życia" Levina.
Inna jest kondycja Teatru Polskiego Radia. Tu wzrosła nie tylko liczba słuchowisk walczących o festiwalowe laury, ale też skala radiowej produkcji.
– W tym roku wyprodukujemy 120 słuchowisk, w ubiegłym zrealizowaliśmy ich 103 – potwierdza Janusz Kukuła, dyrektor artystyczny festiwalu ze strony Polskiego Radia, i dodaje: - Bardzo ważne, że znów powstają, po przerwie, słuchowiska dla dzieci. Był czas, kiedy ta twórczość zamarła, a teraz się odradza. Pojawili się partnerzy, którym zależy na produkcji ważnych utworów edukacyjnych."
Efekt tej aktywności jest taki, że w konkursie wystartują cztery słuchowiska więcej niż w minionych latach, bo – jak twierdzi Janusz Kukuła – trudno był wybrać.