Lenny Abrahamson - rozmowa

Lenny Abrahamson - reżyser filmu „Frank” o sławie, mężczyznach i polskiej żonie w rozmowie z Edytą Borkowską.

Publikacja: 11.07.2014 09:31

Lenny Abrahamson (ur. 1966), irlandzki reżyser, twórca takich filmów jak „Adam & Paul”, „Stacja benz

Lenny Abrahamson (ur. 1966), irlandzki reżyser, twórca takich filmów jak „Adam & Paul”, „Stacja benzynowa” i wchodzący dziś na nasze ekrany „Frank”. Na zdjęciu z aktorami (od lewej) Michaelem Fassbenderem (Frank) i Domhnallem Gleesonem (Jon)

Foto: Gutek Film

Rz: „Frank" to opowieść momentami zabawna, a czasami jednak przygnębiająca. Czy uważa pan, że życie jest taką czarną komedią?

Zobacz galerię zdjęć


Lenny Abrahamson:

Życie czasami zasmuca, czasami jest absurdalne, a czasami zabawne. Na pewno nie jest dramatem. Rzadko zdarzają się dramatyczne chwile, zazwyczaj kochamy, dokądś zmierzamy, staramy się przezwyciężyć trudności, popełniamy błędy i rozczarowujemy się nawzajem lub zachwycamy sobą. Jeśli zaakceptujemy to, że życie jest taką tragiczną komedią, łatwiej będzie nam żyć.

Frank, lider alternatywnego zespołu, nie wygląda na szczęśliwego, twarz chowa w wielkiej papierowej głowie. Podobny wizerunek mają członkowie znanego zespołu The Residents. Ale oni po występie zdejmują maski i stają się zwyczajnymi ludźmi. Frank swoją nosi nadal na co dzień. Sceniczne przebieranie się nie dziwi dzisiaj w show-biznesie, dziwne jest to, jaki Frank jest w domu.

Bo on z różnych przyczyn boi się pokazać światu. Dzięki tej głowie zachowuje swoją strefę prywatności. Frank jest przeciwieństwem drugiego bohatera, Jona, który o wszystkim, co się dzieje w jego życiu, pisze w internecie.

Sława w internecie w ogóle jest realna?

Trudno powiedzieć, teraz świat realny miesza się z wirtualnym. Czy jeśli ktoś pośliźnie się i upadnie, a ktoś inny to nakręci i wrzuci na YouTube i będzie miał tysiące klików w sieci, to znaczy, że zdobył sławę? W pewnym sensie tak, ale w innym nie. ?W internecie popularne są przede wszystkim spektakularne zjawiska.

Czy w czasach, gdy to one liczą się przede wszystkim, jest miejsce dla prawdziwego artysty?

Tak, powstają przecież zachwycające filmy. Pojawiają się też nowe możliwości dotarcia do widza z dobrym repertuarem. Kto by kiedyś pomyślał, że w kinach będzie można oglądać transmisje oper z La Scali.

Pan jest artystą, który wybiera sztukę o wyższym poziomie. Łatwo się z nią przebić?

Wiadomo, że w mainstreamie jest łatwiej. Ja jednak traktuję film jako medium, nie mogę się przekonać do czegoś, co jest tylko popularne. Myślę, że ciągle jest miejsce dla artystycznych produkcji, ponieważ są instytucje, które je wspierają. Przykładem choćby pokazywany na całym świecie „Frank". Teraz zajmuję się projektem bardziej komercyjnym, pracuję nad filmem „Room" opartym na bestsellerowej powieścci Emmy Donoghue. Ale zainteresowałem się ?nią ze względu na ciekawy temat.

Grający Franka Michael Fassbender był nominowany do Oscara za rolę w filmie „Zniewolony. 12 Years a Slave". To gwiazdor z mainstreamu, więc dlaczego wybrał go pan i ukrył twarz jednego z najbardziej znanych i przystojnych aktorów?

Bo jest naprawdę dobry ?i ma doskonały instynkt. Michaelowi spodobał się scenariusz. Może chciał zagrać, by zrobić co innego niż dotychczas? Świetnie poczuł tę rolę. Ma też doskonałe poczucie ?humoru.

Współpracujący z panem aktorzy powtarzają, że przy panu mają dużą swobodę w tworzeniu postaci.

Myślę, że warto dawać im swobodę, a potem wybierać z tego to, co się lubi. Reżyser powinien też umieć przekonać do swojej wizji, jeśli uważa, że jest najlepsza.

A w życiu jest pan skoncentrowany na celu i ślepo do niego zmierza czy raczej rozgląda się na boki, żeby czegoś nie przegapić?

Jestem bardzo ambitny, praca mnie pochłania, fascynuje mnie film i trudno mi ugasić ten zapał. Wiem, co chcę w życiu robić, i to robię.

W przeciwieństwie do wielu osób, które mają tak duże ambicje, że nie są w stanie ich osiągnąć i pozostają w świecie fantazji. Zachowują się jak dzieci i jak Jon nadal mieszkają z rodzicami.

Tak, w świecie fantazji można utknąć. Na forach internetowych łatwo udawać i być kimś. W życiu trudniej. Nie można czekać na ambitną produkcję, trzeba robić, co się da, na przykład reklamy, żeby w końcu dojść tam, dokąd się zmierza. Obecnie ludzie nie chcą dorosnąć, być odpowiedzialni, do trzydziestki pozostają nastolatkami.

Nawet dłużej.

Zwłaszcza mężczyźni. ?Moja żona mówi: „Zanim mężczyzna nie skończy czterdziestki, nie możesz liczyć na poważny związek z nim". To prawda, ja zostałem ojcem, gdy miałem 41 lat.

I wtedy stał się pan dorosły?

Tak. Co więcej, nigdy nie byłem tak naturalny jak przy dzieciach.

Czy mógłby pan zdradzić, jak poznał swoją żonę?

Z Moniką poznaliśmy się na Warszawskim Festiwalu Filmowym dziesięć lat temu. Pracowała przy nim. Potem przyjechała do Irlandii, najpierw na rok. Mamy wiele wspólnego – kochamy filmy i psy. Mieliśmy polskie wesele, specjalnie dla niej nauczyłem się śpiewać „Będziesz moją panią" Grechuty. Mamy dwójkę dzieci – Maksa i Nell.

Dobrze mówi pan po polsku. Często pan do nas przyjeżdża?

Byłem wiele razy, w różnych miejscach: w Krakowie, na festiwalu we Wrocławiu, znam Wybrzeże. Sam mam zresztą polskie korzenie, zarówno ze strony matki, jak i ojca. Jeden z moich dziadków przyjechał do Irlandii z Ustrzyk Dolnych. Nie ma we mnie irlandzkiej krwi, tylko polska i litewska. Zamierzam w Polsce nakręcić film. Mam już temat, ale nie chcę na razie zdradzać jaki.

Oglądał pan mecz Brazylia–Niemcy?

O, Boże! Oglądałem i współczułem Brazylijczykom. Dla nich to emocjonalna katastrofa. Ludzie będą bardziej krytyczni w stosunku do rządu, który wydał na mundial mnóstwo pieniędzy, a mógł przeznaczyć je na wiele innych bardziej potrzebnych rzeczy. Nie wiem, co się teraz stanie, gdy balon pełen niezadowolenia jest pod tak dużym naciskiem.

A kto wygra mundial?

Rz: „Frank" to opowieść momentami zabawna, a czasami jednak przygnębiająca. Czy uważa pan, że życie jest taką czarną komedią?

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 97% artykułu
Kultura
Weekend z historią – dlaczego warto odwiedzić Muzeum Gazowni Warszawskiej?
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Na co komu dzisiaj książki o Warszawie?
Kultura
Wielkie zmiany w pismach podlegających ministerstwu kultury
Kultura
Łazienki Królewskie świętują 120-lecie wydania „Nocy listopadowej” Wyspiańskiego
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: „Gladiator 2” – triumf czy porażka?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska