Choć program tegorocznego 20. Jazzu na Starówce wypełniają gwiazdy zza oceanu, to trębacz Roy Hargrove jest najbardziej oczekiwany, bo dawno już w Polsce nie występował. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że będzie to najważniejszy i najlepszy koncert festiwalu. Już na początku lat 90. został uznany za czołowego jazzmana nowej fali, tzw. młodego lwa, który wraz Joshuą Redmanem, Bradem Mehldauem, Davidem Sanchezem i Christianem McBride'em wpuścili wtedy do jazzu dużo młodej, gorącej krwi.
Entuzjastycznie przyjęte albumy „With the Tenors of Our Time", „Family" i „Parker's Mood" wydane przez wytwórnię Verve utorowały trębaczowi drogę na najważniejsze sceny świata. Jego pozycję czołowego trębacza ugruntowała nagroda Grammy za album „Habana" (1997). W nagraniu wzięli udział dwaj znakomici muzycy kubańscy; pianista Chucho Valdez i perkusista Horacio „El Negro" Hernandez.
Ukłonem w stronę miłośników standardów i ballad była płyta „Moment to Moment" nagrana z orkiestrą smyczkową. Drugą nagrodę Grammy Hargrove otrzymał razem z bardziej utytułowanymi mistrzami jazzu: pianistą Herbie Hancockiem i saksofonistą Michaelem Breckerem za najlepszy album jazzowy „Directions in Music" (2002).
Talent młodego Hargrove'a dostrzegł Wynton Marsalis, który pod koniec lat 80. odwiedził jego szkołę w Dallas. Zaprosił go na gościnny występ ze swoim zespołem. Roy przez rok uczył się w bostońskim Berklee College of Music, ale uznał, że lepszym miejscem do nawiązania kontaktów z muzykami lepszymi od niego jest Nowy Jork, gdzie będzie mógł wieczorami grać na jam sessions. Przeniósł się więc do New York New School, gdzie został szybko zauważony przez saksofonistę Bobby'ego Watsona i zaproszony do zespołu Superblue, z którym dokonał swoich pierwszych nagrań.
W 1990 r. ukazał się pierwszy autorski album Roya Hargrove'a „Diamond in the Rough" wydany przez wytwórnię Novus/RCA. W 1993 r. napisał „The Love Suite: In Mahogany" na zamówienie Lincoln Center Jazz Orchestra.