Jakkolwiek w poprzedzającym go koncercie jubileuszowym Skaldów okazało się, że najlepiej piosenki Skaldów śpiewają sami Skaldowie, a młodzi uczestnicy raczej nie wiedzą, co śpiewają, to w wypadku piosenek Jeremiego Przybory było inaczej.
Magda Umer - artystka z krainy wrażliwości i strażniczka tego, co piękne - przygotowała ten wieczór z miłością, klasą i oddaniem. Klimat wieczoru „Scenki i obscenki czyli Jeremiego Przybory piosenki" przypominał nieco słynne „Zielono mi" sprzed lat poświęcone pamięci Agnieszki Osieckiej. Estrada Opolska stała się tak jak w 1997 roku zaczarowaną krainą, w której tym razem znaleźli się ludzie targani namiętnościami. Obserwowaliśmy ich serc uniesienia, romanse i zdrady.
Na szczęście tym razem Umer prowadziła koncert sama. Udało jej się nie tylko zaprosić znane gwiazdy, ale też wprowadzić piosenki Przybory w krąg zainteresowania młodych artystów. I w wielu przypadkach zakończyło się to sukcesem.
Nie mogło na tym koncercie zabraknąć Hanny Banaszak, wszak to specjalnie dla niej Jeremi Przybora (nie tylko wraz z Jerzym Wasowskim) napisał kilka utworów. Stąd po wykonaniu „Żegnaj kotku"i słychać było zasłużony aplauz. Opolski wieczór potwierdził, że utwory Starszych Panów wymagają świetnego aktorstwa, a nie tylko umiejętności wokalnych. Stąd czuli się jak ryba w wodzie także Zbigniew Zamachowski i Piotr Machalica (ten ostatni zwłaszcza w brawurowej interpretacji „Wesołego staruszka" porzuconego przez Banaszak). Znakomity był także Zbigniew Zamachowski zwłaszcza w „Przeklnę Cię". Gdyby jego partnerką była obecna za barem Hanna Śleszyńska, a nie Joanna Kołaczkowska z kabaretu „Hrabi" interesująca interpretacja utworu stałaby się wykonaniem wybitnym. Śleszyńskiej było ewidentnie za mało. A o tym, jak doskonale czuje się w tym repertuarze przekonała w wykonaniu jedynej, niestety, piosenki „Szuja".
Potwierdzeniem, że piosenkom Przybory sprzyja inteligencja i świetne aktorstwo były utwory w wykonaniu Grzegorza Małeckiego. Jego bohater, Don Juan o nieco szujowatej fizjonomii rewelacyjnie wykonał „No co ja ci zrobiłem", a instrukcja udzielana dwóm starszym bywalcom knajpy pod Knotem, że „jeżeli kochać to nie indywidualnie" - była majstersztykiem. Magda Umer postawiła sobie ambitne zadanie, by wprowadzić piosenki Przybory w możliwie szeroki krwiobieg. I warto odnotować, że np. Sebastian Karpiel-Bułecka poradził sobie z tym repertuarem znacznie lepiej niż np. członkowie kabaretu „Mumio".