"Kiedy prezydent Donald Trump odwiedził Polskę rok temu, przemawiał przed pomnikiem Powstania Warszawskiego, przypominając o cierpieniach tysięcy Polaków pod jarzmem tyranii. Tego dnia prezydent Trump pochwalił polski rząd za obronę wspólnych wartości - ale nie wspomniał o trwającym w kraju kryzysie praworządności i demokracji" - czytamy na stronie Human Rights Watch.
Czytaj także: Andrzej Duda szuka sukcesu w USA
Według organizacji "proces budowania pełnoprawnej demokracji zakończył się w 2015 roku, kiedy do władzy doszło Prawo i Sprawiedliwość". Od tego czasu partia ta "systematycznie podważała kontrolę i równowagę oraz niezależne instytucje, mające centralne miejsce w demokracji". W tym kontekście wymieniane jest przejęcie Trybunału Konstytucyjnego, zmiany w ustawie o Sądzie Najwyższym. "Władze również ograniczyły wolność mediów, ograniczały swobodę zrzeszania się i dążyły do ograniczenia działań i nałożenia kagańca na grupy pozarządowe".
"Jest to szkodliwe nie tylko dla Polaków. Wraz z tendencjami autorytarnymi w niektórych państwach członkowskich UE oczywiste jest, że samo członkostwo w Unii nie gwarantuje przestrzegania wartości demokratycznych. I to jest zła wiadomość dla USA, które liczyły na silniejszą demokrację w Polsce i w innych krajach Europy Środkowej, zapewniającą większą stabilność w regionie" - pisze Human Rights Watch.
"Byłoby uspokajającym myśleć, że prezydent Duda może usłyszeć w Gabinecie Owalnym o znaczeniu międzynarodowego porządku opartego na prawie, o wartości rządów prawa i potrzebie legalnych instytucji demokratycznych. Ale na spotkaniu z prezydentem Trumpem jest mało prawdopodobne, żeby Andrzej Duda coś takiego usłyszał. Zamiast tego jest prawdopodobne, że zostanie obsypany pochwałami i otrzyma zapewnienia o mocy sojuszu amerykańsko-polskiego, pomimo coraz bardziej autorytarnej i nacjonalistycznej agendy Polski. Prezydent Trump widzi także elementy takiej agendy w USA" - czytamy w komunikacie.