[b]Rz: Jak się pan czuje jako najlepszy dziennikarz roku 2008 miesięcznika „Press”?[/b]
Bogdan Rymanowski: Czuję się szczęśliwy. Ale mam też taki wewnętrzny niepokój, świadomość, że jak się jest na szczycie, to łatwo z niego spaść. Muszę więc jeszcze bardziej się starać. Jeszcze więcej pracować. Mieć jeszcze lepsze pomysły na programy, tematy i gości.
[b]To nie pierwsza pana nagroda. W ubiegłym roku dostał pan Nagrodę im. Dariusza Fikusa. Można powiedzieć, że jest pan zawodowo spełniony. Skąd pan bierze motywację do pracy?[/b]
Jak się „choruje” na dziennikarstwo, to nigdy nie można poczuć się spełnionym. Ten zawód jest jak narkotyk. Ja chyba nawet nie jestem jeszcze w połowie drogi. Mam w głowie pomysły na nowe filmy i książki. Zresztą każdą kolejną rozmowę z politykiem traktuję jak mecz o wszystko. Nigdy nie odpuszczam. Czasami przegrywam, czasami wygrywam, ale zawsze walczę do końca.
[b]Dlaczego ostatnio dziennikarzami roku zostają prawie wyłącznie dziennikarze telewizyjni?[/b]