To miał być przełom w pracach komisji tzw. naciskowej. Andrzej Lepper, który w maju wysłał list do sejmowych śledczych z prośbą o ponowne przesłuchanie (zeznawał w listopadzie 2008 r.), zapowiedział, że na posiedzenie przyniesie zieloną teczkę z dowodami wskazującymi na nieprawidłowości w śledztwie dotyczącym tzw. afery gruntowej w Ministerstwie Rolnictwa w 2007 r.
[wyimek]Arkadiusz Mularczyk (PiS) dopytywał,czy Lepper widział szpiegowski samolot[/wyimek]
Lepper pojawił się wczoraj w Sejmie, ale nie przedstawił żadnych nowych faktów, dokumentów czy nagrań. Za to po raz kolejny zaprzeczył, by o skierowanej przeciw niemu akcji CBA uprzedzał go ówczesny poseł Samoobrony Lech Woszczerowicz. Ten z kolei – według wersji prokuratury przedstawionej na słynnej konferencji Jerzego Engelkinga – miał się o niej dowiedzieć za pośrednictwem Ryszarda Krauzego od ówczesnego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka.
– Cała ta akcja to była zemsta za taśmy Beger. Jarosław Kaczyński postanowił skończyć z Lepperem. Chcieli ze mnie zrobić kryminalistę – przekonywał posłów były minister rolnictwa, nawiązując do ujawnionych przez TVN zakulisowych targów o stanowiska między ówczesną posłanką Samoobrony a przedstawicielami PiS. Lepper dodał też, że osobami, które powinny w związku z tym zasiąść na ławie oskarżonych, są szef PiS Jarosław Kaczyński, były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro (PiS) i szef CBA Mariusz Kamiński.
– W sprawie afery gruntowej CBA działało nielegalnie. Sporządziło fałszywe dokumenty i posługiwało się nimi niezgodnie z prawem – przekonywał posłów Lepper.