Komentuje to z goryczą Jakub Mielnik w „Polska the Times”: „Ambasador Rosji Władimir Grinin może być z siebie dumny. Siedząc w imponującym przepychem gabinecie namiestnika imperium, jak za starych, dobrych dla niego czasów, pociąga przecież za sznurki, prowokując kompromitujące Polskę wydarzenia. Wyobrażam sobie, że pan ambasador musi się świetnie bawić.” – pisze. „W czasach, gdy był frontowym dyplomatą zimnej wojny, prowokowanie sporów i tarć w elicie rządzącej kraju, w którym rezydował, wymagało mozolnej pracy szpiegowskiej. Dziś ambasador Grinin siada wygodnie na kanapie, być może odkorkowuje nawet butelkę gruzińskiego wina, które mimo nałożonego przez Moskwę embarga ciągle jest cenione w ambasadzie, i włącza TVN 24.”
Niestety komentator „Polski” ma rację. Jak pisze, można mieć nieodparte wrażenie, że ta awantura odbywa się według scenariusza wymyślonego w Moskwie. „Dla Rosjan niechętny im Kaczyński to persona non grata, dlatego otwarcie stawiają na Donalda Tuska, który od początku swojej kadencji zabiega o poprawę stosunków z Rosją. Zaprosili go na spotkanie z Putinem do Katynia, wiedząc, że Kaczyński jak zwykle upomni się o swoje miejsce, wywołując zwyczajowe w takich przypadkach kąśliwe uwagi szefa polskiej dyplomacji. Potem wypadki potoczyły się gładko i po myśli Rosjan, którzy zdają sobie sprawę, że w Polsce zaczęła się już kampania prezydencka. Politycy w Polsce wzięli się za łby, nie bacząc na okoliczności. Ambasadorowi pozostaje dolewanie sobie gruzińskiego wina i pilnowanie, by zapasy trwały nadal”.
Polscy politycy targani swoim ambicjami i interesami politycznymi związanym z kampanią prezydencką dają się wpuszczać w takie historie jak dzieci. Na koniec jeszcze raz Marcin Wojciechowski z „Gazety”: „Po ludzku rozumiem, że Lech Kaczyński chce być w Katyniu. I powinien tam być, bo jest prezydentem. Rolą dyplomatów jest znalezienie takiej formuły, by mu to umożliwić. Polska elita powinna zgodnie i w spokoju ustalić, w jakim składzie chce być w Katyniu i w jakiej formule. I dopiero potem rozmawiać o tym z ambasadą Rosji. Po cichu, a nie poprzez media. Takie są elementarne reguły dyplomacji. Kto je łamie, pokazuje, że nie jest profesjonalistą.”
Zgoda.
[ramka]Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/janke/2010/02/23/scenariusz-wymyslony-w-moskwie/]blog.rp.pl/janke[/link][/ramka]