Sąd Okręgowy w Gdańsku ogłosił wczoraj, że Wyszkowski, współzałożyciel Wolnych Związków Zawodowych, nie naruszył dóbr osobistych Lecha Wałęsy.
Były prezydent pozwał go za wypowiedź z 2005 r. Wyszkowski stwierdził wówczas, że przyznanie Wałęsie przez IPN tytułu osoby pokrzywdzonej nie oznacza zaprzeczenia, iż kiedyś był on tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie Bolek.
Sędzia Urszula Malak zastrzegała, że rolą sądu nie było ustalanie prawdy historycznej w sprawie ewentualnej agenturalności Wałęsy. Podkreślała, że sąd zajmował się tylko tym, czy stwierdzenia Wyszkowskiego w świetle badań historycznych można uznać za dopuszczalne. I sąd uznał, że były opozycjonista miał prawo głosić takie poglądy, bo gwarantuje mu to konstytucyjna wolność słowa.
– Ważne było to, że w swojej opinii dochował wszelkich starań o zachowanie rzetelności, opierając się na historycznych źródłach i wypowiedziach osób, które uznał za wiarygodne – podkreślała sędzia Malak.
Głównym argumentem Wałęsy w tym procesie był wyrok sądu lustracyjnego z 2000 r. Wałęsa, ubiegając się o prezydenturę, złożył wtedy oświadczenie lustracyjne, które sąd uznał za prawdziwe.