Afera wojskowa w Inowrocławiu. Komisja nic nie znalazła

Pilot opowiedział o fikcyjnych szkoleniach w Inowrocławiu, został wysłany na badania lekarskie

Aktualizacja: 14.09.2010 10:56 Publikacja: 14.09.2010 03:34

Afera wojskowa w Inowrocławiu. Komisja nic nie znalazła

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak Michał Walczak

W 56. Kujawskim Pułku Śmigłowców Bojowych w Inowrocławiu szkolenie pilotów odbyło się tylko na papierze, a dokumentację sfabrykowano. [link=http://www.rp.pl/artykul/69745,531131-Piloci-szkoleni-na-niby.html" "target=_blank]„Rz” ujawniła tę sprawę 4 września.[/link]

Jeszcze tego samego dnia Wojska Lądowe wysłały do Inowrocławia specjalną komisję. Już zakończyła pracę. Wnioski z jej raportu można podsumować krótko: żadnej afery nie było, a jedyną osobą, która powinna ponieść karę, jest żołnierz, który ujawnił fikcyjne szkolenia.

[srodtytul]Rozkaz podpułkownika[/srodtytul]

O aferze opowiedział „Rz” służący w tym pułku pilot chorąży Dariusz Warchocki. – Nie chcę milczeć, bo tu chodzi o bezpieczeństwo – tłumaczył. – Jeśli jakiś pilot się rozbije, wina spadnie na niego. A to nie on organizuje sobie szkolenie.

Warchocki zawiadomił też prokuraturę, która bada tę sprawę.

Z nagrań oraz dokumentów przekazanych przez pilota wynika, że w poniedziałek 23 listopada 2009 roku, krótko przed zaplanowanym nocnym lotem, dowódca eskadry ppłk Mirosław Gumny nakazał wypisać żołnierzom formularz ze wstecznymi datami. „Wybierzcie sobie, czy byliście szkoleni wczoraj czy w sobotę” – takie zdanie ppłk. Gumnego słychać na nagraniu.

Żołnierze wykonali polecenie, a dowódca potwierdził swoim podpisem, że szkolenie rozpoczęło się w piątek 20 listopada i było prowadzone przez cały weekend.

[srodtytul]Nic się nie stało?[/srodtytul]

Po ujawnieniu sprawy przez „Rz” minister obrony narodowej Bogdan Klich polecił powołać specjalną komisję do jej zbadania. Na czele zespołu stanął gen. Andrzej Malinowski, szef sztabu Wojsk Lądowych. W piątek poinformowano nas o wynikach kontroli. – Nie stwierdzono jednoznacznie faktu fałszowania dokumentów i poświadczenia nieprawdy – twierdzi Janusz Sejmej, rzecznik ministra obrony narodowej.

Komisja uznała, że skoro 23 listopada ostatecznie nie doszło do lotów szkoleniowych, nie mogło dojść także do sfałszowania dokumentów o szkoleniach. A nagrani z ukrycia żołnierze jedynie o tym rozmawiali.

[wyimek]Z nagrań i pism wynika, że żołnierze podpisali formularze ze szkoleń, których nie odbyli[/wyimek]

– Mimo zapowiedzi ze stenogramów fakt fałszywego rozpisania tak zwanej kompleksówki nie miał miejsca – przekonuje Sejmej.

„Rz” posiada jednak kopię dokumentu, w którym żołnierze poświadczali nieprawdę. Oryginał ma prawnik Warchockiego. – Mówiłem członkom komisji, że mogą mieć w niego wgląd, ale nie byli tym zainteresowani – zaznacza chorąży.

Są też inne dowody. Podczas przesłuchań w prokuraturze zarówno dowódca eskadry, jak i dwaj inni nagrani przez Warchockiego żołnierze zapewniali, że szkolenie pilotów się odbyło.

To kto jest winny? Według komisji – chorąży Warchocki, który wielokrotnie pomawiał swoich przełożonych. W dodatku zbyt często chorował. A zatem jego przyszłość w armii stała pod znakiem zapytania.

[srodtytul]Chorąży będzie przebadany[/srodtytul]

– Komisja zdecydowała o wysłaniu chorążego Warchockiego na badania okolicznościowe stwierdzające przydatność żołnierza do wykonywania zadań na zajmowanym stanowisku, co jest spowodowane dużą ilością zwolnień lekarskich – mówi „Rz” Sejmej.

– Spodziewałem się, że poniosę konsekwencje tego, co zrobiłem, ale nadal trudno mi się z tego otrząsnąć – przyznaje chorąży Dariusz Warchocki. – Kiedy stanąłem przed komisją, na dzień dobry padło pytanie, czy można sprawę załatwić ugodowo. Odmówiłem. Nadal będę głośno mówił o nieprawidłowościach, bo to zbyt poważna sprawa, by ją zbagatelizować – podkreśla.

Eksperci uważają, że ustalenia komisji wojskowej mogą być niewiarygodne.

– To jest konflikt wewnętrzny. Armia nie może kontrolować samej siebie, sprawę powinna wyjaśnić instytucja z zewnątrz – komentuje Janusz Zemke, były wiceminister obrony, obecnie eurodeputowany SLD.

Tego samego zdania jest Wojciech Łuczak, ekspert lotniczy. – Przedstawiliście twarde dowody na to, że ze szkoleniem pilotów w armii jest źle. Miałem nadzieje, że tym razem wojsko wyjaśni wszystko do końca i przedstawi rzetelny raport. Myliłem się – mówi.

Gen. Roman Polko, były dowódca jednostki specjalnej GROM, przyznaje, że wielokrotnie spotykał się z „co najmniej dziwnymi” ustaleniami wojskowych komisji. – Zamiatanie spraw pod dywan i udawanie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, choć w rzeczywistości było wręcz odwrotnie, to powszechna praktyka w polskiej armii – podsumowuje.

W 56. Kujawskim Pułku Śmigłowców Bojowych w Inowrocławiu szkolenie pilotów odbyło się tylko na papierze, a dokumentację sfabrykowano. [link=http://www.rp.pl/artykul/69745,531131-Piloci-szkoleni-na-niby.html" "target=_blank]„Rz” ujawniła tę sprawę 4 września.[/link]

Jeszcze tego samego dnia Wojska Lądowe wysłały do Inowrocławia specjalną komisję. Już zakończyła pracę. Wnioski z jej raportu można podsumować krótko: żadnej afery nie było, a jedyną osobą, która powinna ponieść karę, jest żołnierz, który ujawnił fikcyjne szkolenia.

Pozostało 87% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo