Publiczne znieważenie prezydenta jest ścigane z urzędu. Obraźliwe listy z pogróżkami już nie – tylko na wniosek pokrzywdzonego. Czy nie należałoby zmienić prawa?
Na adres Kancelarii Prezydenta przyszło w marcu kilka e-maili z obelgami i groźbami wobec Bronisława i Anny Komorowskich. – Nie da się ich nawet zacytować, bo pełno w nich wulgaryzmów – mówi osoba znająca ich treść.
BOR powiadomił o listach policję, ta prokuraturę. Po kilku miesiącach śledczy umorzyli jednak postępowanie dotyczące gróźb karalnych pod adresem prezydenta i znieważenia jego żony.
– Przestępstwo z art. 190 kodeksu karnego dotyczące gróźb karalnych jest ścigane na wniosek osoby pokrzywdzonej, która tego żąda, bo się obawia spełnienia tych gróźb – mówi Wojciech Sołdaczuk, wiceszef prokuratury na warszawskim Mokotowie. Dodaje, że taki wniosek nie wpłynął, choć śledczy oficjalnie pytali o to Kancelarię Prezydenta. – Odpowiedziała, że prezydent nie będzie składał wniosku o ściganie – podkreśla. Zaznacza, że w tej sprawie nie można mówić o znieważeniu prezydenta (art. 135 k.k.), bo musiałoby ono mieć charakter publiczny, a tak nie było.
Śledczy umorzyli też wątek znieważenia prezydentowej. Poinformowali ją, że może skierować wobec autorów e-maili prywatny akt oskarżenia. – Jeśli się na to zdecyduje, przekażemy jej materiał zgromadzony w tej sprawie do wykorzystania w sądzie – zapewnia Sołdaczuk.