Decyzję o zamykaniu aptek codziennie między godziną 13 a 14 podjęła w sobotę Naczelna Rada Aptekarska. Aptekarze protestują m.in. przeciw zapisom ustawy refundacyjnej, która pozwala karać ich za realizację niepoprawnie wypisanych recept. Chcą też abolicji za realizację recept z błędami od początku stycznia, gdy trwał protest lekarzy.
Strajk włoski
Oprócz zamknięcia aptek na godzinę NRA przypomniała wcześniejsze zalecenie ścisłego przestrzegania przepisów dotyczących recept. To znaczy, że na podstawie druków zawierających jakiekolwiek uwagi lub błędy nie będą wydawane leki z dopłatą NFZ. Pacjenci odczują więc skutki nie tylko lekarskiego protestu, ale też zwykłych pomyłek lekarzy. - W takich sytuacjach najlepiej, by chory wrócił do lekarza po poprawki na recepcie - mówią farmaceuci.
NRA zdecydowała się na protest, bo posłowie pracujący nad nowelizacją ustawy refundacyjnej usunęli z niej przepisy o karaniu lekarzy, a zostawili o karaniu aptekarzy.
Poza tym na piątek planowany jest Krajowy Zjazd Aptekarzy, na którym farmaceuci będą wybierać swój samorząd i decydować o dalszym postępowaniu w związku z ustawą refundacyjną.
- Nie jesteśmy zadowoleni z pracy naszego samorządu - mówi "Rz" jeden z aptekarzy. - Samorząd nie stanął po naszej stronie, gdy podpisywaliśmy niekorzystne dla nas umowy z NFZ, w trakcie rozmów z rządem był zbyt ugodowy. Przez to rząd zrealizował postulaty lekarzy, a nasze żądania uznał za niezbyt pilne - dodaje.