Zagranica płaci mniej na dzieci

Od 2004 r. Polsce ubyło milion obywateli. Powód? Emigranci pierwszej fali ściągnęli swoje rodziny

Publikacja: 02.05.2012 00:04

W ostatnich latach wzrosła liczba Polaków wyjeżdżających do Belgii i Holandii

W ostatnich latach wzrosła liczba Polaków wyjeżdżających do Belgii i Holandii

Foto: Rzeczpospolita, Adam Kardasz Adam Kardasz

Artykuł pochodzi z archiwum "Rzeczpospolitej"

Odkąd nasz kraj osiem lat temu przystąpił do Unii Europejskiej, coraz więcej emigrantów zarobkowych postanawia osiąść w jednym z unijnych państw. Taki wniosek płynie z danych Ministerstwa Pracy, do których dotarła "Rz".

Wolą kontynent

Resort sprawdził, że coraz mniej osób pobiera zasiłki dla dzieci z państw UE. Przyznawane są rodzinom przez kraje, w  których jeden z rodziców pracuje, a drugi opiekuje się dziećmi w Polsce. W 2011 r. takie świadczenie pobierało u nas 48 727 osób (w 2009 r. było ich 56 432). Według ekspertów mniejsza liczba pobieranych w Polsce zasiłków to kolejny dowód, że całe rodziny przenoszą się za granicę (innym są dane z ostatniego spisu powszechnego: liczba Polaków na stałe mieszkających w kraju zmniejszyła się o ponad milion). – Emigrują, bo przekonują się, że mimo kryzysu o wiele wygodniej jest wychowywać dzieci za granicą, gdzie zasiłki są wysokie, a rodzice mogą liczyć na wsparcie od państwa – mówi demograf prof. Krystyna Iglicka. – Ci ludzie do Polski nie wrócą.

W poprzednim roku najwięcej takich świadczeń polskie rodziny dostawały z Niemiec (18 530), Holandii (9225), Norwegii (7038) i Wielkiej Brytanii (5430). – Znacznie mniej jest świadczeń wypłacanych przez Irlandię – mówi Monika Pazik z Regionalnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gdańsku. Z danych resortu wynika, że ich liczba od 2009 r. zmniejszyła się czterokrotnie. Wzrosła zaś tylko z Austrii, Belgii, Holandii i Szwecji.

Demografowie zauważają, że zmieniają się kierunki emigracji. Choć wśród niemal dwóch milionów emigrantów co trzeci mieszka w Wielkiej Brytanii, a co piąty w Niemczech, to w ostatnich latach wzrosła liczba osób wyjeżdżających do Belgii i Holandii. – W ostatnich miesiącach przybywa osób pobierających zasiłki z tych dwóch krajów – mówi Pazik. Z danych resortu pracy wynika, że ich liczba w  ostatnich dwóch latach zwiększyła się o 3478 (odpowiednio o 1695 z Holandii i 1783 z Belgii).

Spory napływ emigrantów do tych krajów doprowadził do rozpętania przez holenderską Partię Wolności antypolskiej kampanii. Powstał portal, gdzie można składać skargi na naszych rodaków. W wyniku tej nagonki dla przeciętnego Holendra Polacy to analfabeci i pijacy, którzy kiepsko parkują samochody, ciągle imprezują i zabierają pracę miejscowym. Holenderski rząd chce temu położyć kres, bo bez Polaków nie będzie komu pracować na ich polach i w fabrykach (Holendrzy nie chcą tego robić).

Polacy nie zalali Niemiec

Rok temu rynek pracy dla Polaków otworzyły Niemcy. Szacowano, że w ciągu trzech lat napłynie tam 300 – 400 tys. emigrantów z Polski. Wyliczenia te okazały się przesadzone. Z danych niemieckiego Instytutu Badań nad Rynkiem Pracy i Działalnością Zawodową wynika, że po trzech pierwszych miesiącach liczba nowych migrantów wzrosła o 16 779 Polaków. W ciągu dwóch następnych miesięcy do pracy za Odrę i Nysę wybrało się niecałe 10 tys.

Według Instytutu Badań Rynku Pracy (IAB) w Norymberdze liczba imigrantów z ośmiu krajów, dla których otwarto niemiecki rynek pracy w 2011 r., wzrosła o 79 tys. – Ale w tym samym czasie liczba zatrudnionych w Niemczech z tych krajów wzrosła o 86 tys. – zauważa prof. Herbert Bruecker, szef działu badań międzynarodowych i integracji europejskiej IAB.

Według niego tę różnicę, również w odniesieniu do Polaków, wytłumaczyć łatwo: jako etatowcy zarejestrowali się ci, którzy pracowali na samozatrudnieniu i osoby z szarej strefy.

Nie oznacza to jednak, że otwarty niemiecki rynek pracy pozwala uniknąć zatrudnienia w tym kraju na czarno. – Spośród ponad 468 tys. Polaków w Niemczech tylko co czwarty znajduje legalne zatrudnienie – zauważa Krzysztof Inglot, dyrektor Działu Rozwoju Rynków w Work Service. – W fali emigracyjnej z 2011 r. ten odsetek jest dwukrotnie wyższy. Oznacza to, że nowi imigranci częściej poszukują legalnego zatrudnienia, choć przyzwyczajenia dawnej emigracji nadal pokutują.

Brak większego zainteresowania niemieckim rynkiem pracy wynika często z nieznajomości języka. – Udało mi się znaleźć tylko trzy dyplomowane pielęgniarki z wystarczającą znajomością niemieckiego na poziomie B1 – narzeka Bartosz Dziadek z Alpha Personal Service, która zajmuje się rekrutacją opiekunów osób starszych. – Najtrudniej znaleźć pracowników wykwalifikowanych: pielęgniarki, inżynierów, spawaczy WIG, operatorów i programistów obrabiarek CNC. Nawet jeżeli się zgłoszą, to nie mówią w ogóle lub słabo w języku niemieckim.

Ale Bartosz Dziadek zwraca uwagę na inny problem, który może spowodować zahamowanie fali emigracji zarobkowej.– Część osób, mimo dobrego przygotowania zawodowego i wystarczającej znajomości języka, przerosły realia życia w  Niemczech – tłumaczy. – Rozłąka z rodziną, nieprzystosowanie się do życia w Niemczech... Mieliśmy pracowników, którzy porzucali pracę, bo bali się jeździć metrem.

Z 50-osobowej grupy Polaków, których od maja zeszłego roku zatrudniła jego agencja pracy, do Polski wróciło aż 20.

Będzie więcej chętnych

Agencje rekrutujące pracowników do Niemiec oczekują w tym roku zwiększenia do 80 tys. migracji zarobkowej Polaków. Sprzyja temu dobra sytuacja oraz niski poziom bezrobocia na niemieckim rynku pracy. Problem w tym, że jak na razie chętnych brak.

Alpha Personal Service już w lecie wdrożyła element swego planu B i zorganizowała praktyki zawodowe dla kilkunastu polskich studentów uczelni medycznych.

Na polskich Targach Pracy i  Edukacji regularnie pojawiają się przedstawiciele niemieckich policealnych szkół zawodowych i szukają uczniów. – Chociaż są to szkoły prywatne i nauka w nich jest płatna, to dla polskich uczniów są bezpłatne – zauważa Dziadek. – Rząd niemiecki dotuje miejsca zajmowane przez zagranicznych uczniów. Kończą je z niemieckim dyplomem i świetną znajomością języka.

Z raportu Instytutu Spraw Publicznych wynika, że Polacy, zwłaszcza mieszkający na pograniczu, przenoszą się do Niemiec, mimo że nadal pracują w Polsce. Decydują się na to ze względu na niższe ceny mieszkań i domów oraz zasiłki rodzinne, które wynoszą 190 euro na dziecko.

Artykuł pochodzi z archiwum "Rzeczpospolitej"

Odkąd nasz kraj osiem lat temu przystąpił do Unii Europejskiej, coraz więcej emigrantów zarobkowych postanawia osiąść w jednym z unijnych państw. Taki wniosek płynie z danych Ministerstwa Pracy, do których dotarła "Rz".

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Kraj
Relacje, które rozwijają biznes. Co daje networking na Infoshare 2025?
Kraj
Tysiąc lat i ani jednej idei. Uśmiechnięta Polska nadal poszukuje patriotyzmu
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Kraj
Jak będzie wyglądać rocznica koronacji Chrobrego? Czołgi na ulicach stolicy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Kraj
Walka z ogniem w Biebrzańskim Parku Narodowym. „Pożar nie jest opanowany”
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne