Austriacki psychiatra Erwin Ringel zbadał 500 aktów samozagłady. Okazało się, że 80 procent z nich poprzedzają podobne zachowania i sygnały. Najpierw "zawęża się" świadomość. Człowiek traci możliwość spojrzenia z zewnątrz na swą sytuację. Ocenia ją jako matnię bez wyjścia. Czuje się osamotniony, osaczony, bezradny. Potem przychodzi lęk: przed działaniem i dalszym życiem. A jest to już etap, gdy instynkt samozachowawczy jest niszczony. A sam cierpiący nie zdoła już tego powstrzymać. To czas, gdy rozluźniają się związki z innymi ludźmi. A kontakty stają się powierzchowne i zdawkowe. Człowiek izoluje się. Czasem wybiera jedną osobę na deskę ratunku. Dewaluują się wtedy także wyznawane wartości. Stają się inne od powszechnie przyjętych. Rośnie napięcie i agresja. Kierowana najpierw ku najbliższym, potem zwraca się ku samemu sobie. Pojawiają się fantazje samobójcze. Najpierw niewinne wizje własnej śmierci, martwego ciała i pogrzebu pomagają rozładować napięcie, nasycić się wizją "opłakujących". Potem pojawia sama idea odebrania sobie życia - "kiedyś". Z czasem jednak przekształca się w myśli obezwładniające i natrętne oraz konkretne planowanie...
Alarmy i sygnały
- Co rano jęczał przy śniadaniu, że buro się czuje i wszystko jest bure - wspomina na forum mama Marcina (11 lat). Powiesił się w Wielki Czwartek 2011 roku. - Odpowiadałam, że to bzdury i że się spóźni do szkoły. Kolegom na portalu napisał, ze się zabije. Wykpili go: "na kablu od pilota się powieś!", " Z dywanu na podłogę się rzuć!" - opowiada
- Jeśli młody człowiek kilkakrotnie powtarza, że chciałby umrzeć, przestać być albo się nie urodzić to może być sygnał. Nie wolno go wyśmiać, zbesztać ani zlekceważyć. Szczególnie, gdy towarzyszą temu inne, niepokojące objawy - podkreśla dr Grzegorz Iniewicz z Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Te inne objawy to, jego zdaniem, przede wszystkim zmiana osobowości. Dziecko wycofuje się, traci przyjaciół, zamyka się w sobie. Jest smutne i przygnębione. Albo przechodzi od euforii do rozpaczy. Zaniedbuje się, także fizycznie (np. nie myje włosów). Porzuca pasje, rezygnuje z przyjemności. Czasem wśród sygnałów rozlega się alarm: młody człowiek wydaje dyspozycje ("Oddaj książki, zadzwoń do Ani, że nie przyjdę") kończąc ziemskie sprawy. Albo nagle zaczyna rozdawać cenne dla siebie przedmioty. Może to być zgromadzona kolekcja naklejek, niekoniecznie srebrne łyżeczki.
Pętla czasu
Jest coś, co może bezpośrednio poprzedzać akt samozagłady. To silny stres czy traumatyczne wydarzenie. W Skali Wydarzeń Krytycznych opracowanej przez łódzkich badaczy najwyżej plasują się problemy rodzinne. Między innymi negatywne ocenianie dziecka, agresywne zachowania rodziców i faworyzowanie rodzeństwa. Dalej, śmierć i alkoholizm rodzica. Także kłopoty z jego nowym partnerem. Próby samobójcze badanych poprzedzał czasem narzucony przez rodziców wybór szkoły, utrata sympatii lub przyjaciela. Także fałszywe posądzenie przez rówieśników, np.: o kradzież. Dr Iniewicz podkreśla także rolę utraty godności, nadużycia seksualnego i problemów z nauką. Ale zastrzega: - Mówiąc "problem" zważmy, że świat nastolatka jest czarno-biały. A waga problemu bardzo subiektywna. Mały kłopot bardzo szybko może urastać do dużego. Weźmy przykład gwiazdy liceum. Przecież dwója będzie dla niej o wiele większą porażką niż dla trójkowego ucznia.- tłumaczy.
Między krytyczną sytuacją a targnięciem się na siebie może minąć nawet rok. A może też tylko kilka godzin. Obok aktów zaplanowanych, zdarzają się bowiem spontaniczne. Badacze uważają, że służą one rozładowaniu ogromnego napięcia i że są typowe dla impulsywnych i porywczych nastolatków. U połowy badanych przez dr Rosę pierwsza myśl, zamiar i czyn samobójczy miały miejsce w ciągu tygodnia od krytycznego wydarzenia. U niektórych wszystko trwało nie dłużej niż dzień. Wydarzeniem tym najczęściej była wówczas gwałtowna, pełna obelg awantura.