Wielki plac zabaw

Sztuka współczesna coraz częściej szuka sojuszników wśród najmłodszych odbiorców. Rodzime muzea i galerie wychowują sobie przyszłą publiczność, proponując dzieciom autorskie działania edukacyjne. Niedawno dołączyła do nich prywatna inicjatywa – platforma edukacyjna Spotlight Kids, która 9 czerwca wystartuje z serią warsztatów w Muzeum Narodowym w Warszawie, podczas prestiżowej wystawy Marka Rothki.

Publikacja: 01.06.2013 10:45

Wielki plac zabaw

Foto: eMpic, Magda Turowska Magda Turowska

Red

Tekst z tygodnika "Przekrój"

Przez lata za każdym razem, kiedy zaglądałam np. do londyńskiej galerii Tate Modern, z zazdrością obserwowałam grupy dzieciaków – czasem już kilkulatków – które pokładały się na podłodze, czując się całkowicie swobodnie: zaciekawione, rozdyskutowane, szkicujące coś na kolanie. Były tam elementem równie naturalnym i na miejscu co najbardziej odjechane instalacje artystów. Nikt ich nie upominał, nie uciszał, nie odganiał.

Nadal daleko nam do brytyjskiej rzeczywistości, w której sztuka współczesna stała się elementem popkultury, a o Nagrodzie Turnera piszą nawet tabloidy, ale jeśli chodzi o edukację najmłodszych, w ostatnich latach wykonany został gigantyczny skok. Choć zaznaczmy, że nie dotyczy on szkół – tutaj z edukacją artystyczną nadal jest słabo – lecz sal muzealnych i galeryjnych.

Reflektor na dzieci

Kto w kwietniową niedzielę dotarł do Narodowej Galerii Sztuki Zachęta na warsztaty Spotlight Kids, mógł przecierać oczy ze zdumienia. Oto w szacownych murach słychać było nie nabożną ciszę, ale zgiełk dziecięcych głosów (a nawet kwilenie niemowlaków!). W holu zapraszały do leżenia kolorowe poduszki, były kredki, farby i gry (strefa malucha oraz strefa działań twórczych), a przez cały dzień zaproszeni artyści prowadzili z dzieciakami autorskie warsztaty – Sztukostwory. Podczas gdy rodzice relaksowali się przy kawie albo przebywali na darmowym oprowadzaniu po wystawach, Aneta Grzeszykowska, artystka przetwarzająca swój wizerunek w filmach i zdjęciach, nakręciła z dziećmi film do wiersza Tuwima, używając iluzyjnych efektów, znanych z jej wideoartystycznych dokonań.

Agnieszka Brzeżańska wywołała erupcję dzikiej twórczej energii, malując z dzieciakami kosmos na kilkumetrowym płótnie, a konceptualista Janusz Łukowicz grał z dziećmi w malarskie kręgle. Za tym zamieszaniem stoi, zaproszona przez dział edukacji Zachęty, „platforma edukacji i promocji sztuki współczesnej dla dzieci i rodziców", czyli Spotlight Kids. Przedsięwzięcie założone rok temu przez Ewelinę Krysiak i Macieja Zielińskiego, speców od marketingu i komunikacji, zajmujących się m.in. managementem kulturalnym i organizacją festiwali muzycznych.

Zaczęli od niewielkiej imprezy w kawiarni Na Lato, potem były cieszące się ogromnym zainteresowaniem warsztaty na warszawskiej ASP (dwie edycje). Teraz, kiedy udowodnili już, co potrafią, przyszedł czas na połączenie sił z najpoważniejszymi instytucjami sztuki w Polsce. – Oboje pasjonujemy się sztuką współczesną, a ponieważ znamy się na marketingu i promowaniu trendów w kulturze, inicjatywa Spotlight Kids wyszła naturalnie – mówi Ewelina. – Zajęliśmy się edukacją i promocją sztuki współczesnej wśród dzieci właśnie dlatego, że bywa trudna i niezrozumiała dla dorosłych. Dzięki dzieciom wciągamy też w świat sztuki rodziców. A Maciek dodaje: – Dla mnie ważne jest, że dziś sztuka to nie tylko malarstwo, rzeźba, ale też to, co nas otacza: design, architektura, parki. Może to utopijne, ale wierzę, że jeśli od małego dzieci są edukowane i pokazywany jest im pewien kanon (a czasem łamanie tego kanonu), z wiekiem procentuje to w ten sposób, że mamy szansę żyć w pięknym miejscach, między świadomymi ludźmi.

Po co nam sztuka?

W kraju, w którym większość ludzi odnosi się do sztuki współczesnej w najlepszym razie obojętnie, jeśli nie wrogo, zasadne wydaje się pytanie – dlaczego w ogóle warto mówić dzieciom o sztuce współczesnej, skoro bywa zbyt hermetyczna nawet dla dorosłych? Zosia Dubowska-Grynberg z działu edukacji Zachęty, inicjatorka wielu warsztatów i autorka książki dla dzieci „Zachęta do sztuki", odpowiada: – Sztuka nie jest hermetyczna. My, dorośli, tacy jesteśmy. Lubimy to, co znamy, i zamykamy się na nowe rzeczy. Dzieci nie klasyfikują – to stare, czyli „zrozumiałe", to współczesne, czyli „hermetyczne". Sztuka współczesna jest dla dzieci interesująca, bo dotyczy czasów i problemów, w których żyjemy. Język tej sztuki, jej narzędzia to coś, z czym najmłodsi obcują na co dzień. Na naszej wystawie „Splendor tkaniny" dywan-gra komputerowa Janka Simona lepiej trafiał do dzieci niż do dorosłych, którzy gry omijają szerokim łukiem.

Sebastian Cichocki, autor bestsellerowej, tłumaczonej na wiele języków książki edukacyjnej „S.Z.T.U.K.A. Szalenie Zajmujące Twory Utalentowanych i Krnąbrnych Artystów" (Wyd. Dwie Siostry, ilustracje: Aleksandra i Daniel Mizielińscy), zanim został dyrektorem programowym w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej, prowadził przez kilka lat Centrum Sztuki Współczesnej KRONIKA w Bytomiu: – W takim postindustrialnym, pokaleczonym przez transformację ustrojową mieście z zamkniętymi kopalniami, wysokim wskaźnikiem bezrobocia i samobójstw mieliśmy tylko jedno wyjście – skoro nie było publiczności, musieliśmy próbować sami zbudować wspólnotę wokół instytucji sztuki. Także poprzez pracę z najmłodszymi widzami. To sprawiło, że postawiliśmy na eksperymenty pedagogiczne, oparte na doświadczeniach artystycznych awangard XX wieku, polegające na przybliżaniu tego, czym w ogóle sztuka jest, do czego może służyć, jak funkcjonuje. Zobaczyłem wówczas jasno, że sztuka współczesna jest znakomicie działającym urządzeniem poznawczym, za pomocą którego możemy sprawniej wyjaśniać dzieciom otaczającą nas rzeczywistość. Sztuka stale mutuje, wchodzi na nowe obszary, flirtuje z nauką, z urbanizmem, filozofią, polityką! Podstawowa odpowiedź na pytanie: „Po co mówić dzieciom o sztuce współczesnej?", brzmi więc tak: życie ze sztuką jest pełniejsze, więcej widzimy, mocniej przeżywamy, otwieramy się na nowe doświadczenia.

Doświadczenie ważniejsze od wiedzy

Leszek Karczewski, szef działu edukacji Muzeum Sztuki w Łodzi, gdzie warsztaty są oblegane i trzeba się na nie zapisywać nawet z dwumiesięcznym wyprzedzeniem, nie znosi określenia „lekcje muzealne", bo uważa, że edukacja w muzeum sztuki czy galerii ma na celu coś innego niż nauka sztuki w szkole, skądinąd kompletnie zaniedbana. – Tu nie chodzi tylko o wiedzę, czym był surrealizm czy konceptualizm, ale o umiejętność analizy i interpretacji tego, co się widzi, o zmianę postaw, o wzbogacenie życia wewnętrznego – mówi z pasją. – Żyjąc w świecie Facebooka i naszych cyfrowych awatarów, to właśnie w galerii spotykamy coś, co jest unikatowe i wartościowe dlatego, że jest sobą, że jest niepowtarzalne.

Łódzkie muzeum od czasu otwarcia kilka lat temu ms² – nowoczesnej przestrzeni ekspozycyjnej na terenie zabytkowej fabryki Poznańskiego – z sukcesami edukuje odbiorców od przedszkolaków po seniorów. To nie tylko zajęcia z edukatorami w muzealnych murach, ale i działania w mieście.

Powstał też „Kulturanek" – cykl programów dla dzieci o sztuce współczesnej dla TVP Kultura (obecnie realizowana jest druga seria). Na zarzuty o elitarność takiej edukacji Karczewski odpowiada: –Owszem, na nasze zajęcia przychodzą także dzieci tzw. ambitnych rodziców, które wpadają do nas pomiędzy tenisem a końmi. Ale ich opiekunowie szybko rozumieją, że doświadczenia sztuki współczesnej nie da się wpisać do CV. To nie jest konkretna umiejętność, lecz inwestycja we własną podmiotowość i w relacje między ludźmi małymi a dużymi, a także między sztuką a ludźmi. I dodaje: – Trafiają do nas również dzieci ze świetlic środowiskowych, podopieczni rozmaitych fundacji, już trzeci sezon są z nami dziewczyny z zakładu poprawczego. Na początku przyprowadzała je nauczycielka, teraz same wpadają tu na przepustce. To dowód, że zostały zadzierzgnięte więzi pozaśrodowiskowe. A gdzie tu sztuka? Ona jest właśnie tym wehikułem, który otworzył dziewczyny i nas na nowe doświadczenia. To sztuka nas wzbogaca, a nie my wzbogacamy sztukę lepszą znajomością teorii. Karczewski podkreśla, że na warsztatach w ms² nie chodzi też o klasyczne działania plastyczne. – U nas dzieciaki nie rysują piesków i kotków. Przede wszystkim dotykają materii sztuki. Gotujemy 10 litrów kisielu, barwimy go, rozgarniamy grzebieniem, eksperymentujemy, co bez komentarza ze strony prowadzących pozwala na doświadczenie gry barw. Inaczej niż w przedszkolu czy domu, gdzie dziecko często słyszy: „Uważaj, bo się pobrudzisz!". U nas właśnie trzeba się pobrudzić. To, co brudne dzieciaki z Muzeum Sztuki wynoszą, to czyste doświadczenie, nie artefakty. Nie wolno robić lekcji malarstwa i nagradzać dzieci za to, że mają talent plastyczny. Wówczas ktoś skarcony, że nie rysuje „ładnie", zamyka się na sztukę, na tworzenie. Nasze zajęcia mają pobudzić kreatywność, którą – choć często uśpioną – ma każdy.

Traktuj dziecko poważnie

Pomysł Spotlight Kids na zarażanie bakcylem sztuki polega na bezpośrednim kontakcie z artystą. – Jest sporo fajnych warsztatów prowadzonych przez animatorów, ale stwierdziliśmy, że magia artysty jest bardzo istotna, ona działa też na nas, więc to klucz do wciągnięcia dzieci w ten świat – mówi Ewelina. – Działamy trochę jak skrzyżowanie menedżera z kuratorem, zdobywamy środki i zapraszamy artystów, których wybieramy wraz z zaprzyjaźnionymi ekspertami. Zostawiamy twórcom wolną rękę w kwestii używanych mediów. Współtworzą z dziećmi to, co im akurat na tym etapie rozwoju w duszy gra. Dostarczamy im potrzebnych narzędzi i materiałów, nawet jeśli jest to pięciometrowe płótno albo kilkadziesiąt szkieł do monotypii.

Aneta Grzeszykowska, artystka i zarazem mama 2,5-letniej Franciszki, zaznacza, że dla niej ważne jest, by w kontakcie z dziećmi nie infantylizować sztuki, traktować je poważnie: – Sens tego typu współpracy polega również na obopólnej wymianie. Nie tylko dzieci coś ode mnie dostały, ja dostałam równie dużo od nich. Zderzenie się ze spontaniczną naiwnością i dziecięcą emocjonalnością jest bardzo orzeźwiające dla każdego artysty.

Janek Smaga, partner Anety, także artysta wizualny, dodaje: – Już sama galeria jest dla małego dziecka wielkim placem zabaw pełnym zaskakujących przedmiotów. A w momencie, kiedy jest zaproszone do tworzenia czegoś wspólnie z artystą i dowiaduje się, „jak to jest zrobione", rodzi się w nim głębsze zrozumienie twórczości, staje się ono równorzędnym partnerem i ma poczucie sprawczości.

Fotograf Szymon Rogiński (tata utalentowanego artystycznie Kosmy), który podczas zajęć Spotlight Kids na ASP m.in. bawił się z dziećmi w świat magii i latania na miotłach z małą pomocą Photoshopa, po warsztatach ma taką refleksję: – Wszyscy są artystami, kiedy są dziećmi, bo to jest naturalne dla dzieciaków, żeby tworzyć, wymyślać. To taki moment w życiu człowieka, że może czerpać z siebie i nie oglądać się na to, co wypada, a co nie. Warto z tego skorzystać. Tak naprawdę dzieci nie trzeba zachęcać, żeby tworzyły i otwierały się na sztukę, tylko trzeba dać im przestrzeń, fajnie to poprowadzić.

Warsztaty prowadzone przez najlepszych polskich artystów świetnie sprawdziły się też w działaniach edukacyjnych przygotowywanych przez państwowe instytucje, jak wspomniana bytomska KRONIKA (projekt Świetlica sztuki) czy krakowskie ośrodki – MOCAK (m.in. projekt Muzeum Dzieci) i Galeria Bunkier Sztuki. W tej ostatniej realizowany jest m.in. program „Poznajmy się", wymyślony przez kuratorkę Annę Bargiel i artystkę oraz edukatorkę Cecylię Malik. Tu rodzi się wspólna praca twórcza artystów sztuk wizualnych z młodzieżą ze szkół, domów dziecka i placówek opiekuńczo-wychowawczych. Powstają również, w wyniku współpracy z dziećmi, zaprojektowane przez artystów zabawki/obiekty sztuki, jak np. minimalistyczny miś autorstwa Bartosza Muchy czy wariacja na temat śnieżnej kuli Agaty Biskup i Przemka Czepurka. Zabawki produkowane w małych seriach sprzedawane są w galeryjnej księgarni.

Po pierwsze: nie upraszczać

Zapytałam praktyków edukacji artystycznej o to, jakim językiem opowiadać dzieciom o sztuce współczesnej. Zosia Dubowska-Grynberg: – Trzeba mówić, dopasowując język do wieku dziecka. Odwoływać się do jego przeżyć i doświadczeń. Pytać o wrażenia, o to, co widzi, czuje, myśli. Nie strzelać wykładów i pogadanek. Rozmawiać. Jeśli chcemy pokazać, jakim pomysłowym, odkrywczym i totalnym artystą był np. Antonisz, warto opowiedzieć, w jaki sposób karmił swoje córki niejadki (za pomocą „kolejki linowej" prowadzącej z kuchni do pokoju). Ilustracje tych zdarzeń są widoczne w jego eksperymentalnych animacjach, które łatwiej zapadną wtedy w pamięć. Warto się czasem przyznać, że nie zna się odpowiedzi na pytanie, jeśli chodzi o interpretację dzieła sztuki. W sztuce współczesnej odpowiedzi może być wiele i wszystkie są dobre.

Z kolei Sebastian Cichocki uważa, że nie powinniśmy niczego upraszczać, ale też nie zaszkodziłoby nam oczyszczenie języka sztuki z żargonu. – Kiedy pisałem książkę „S.Z.T.U.K.A" skierowaną do młodszego czytelnika, traktowałem to jako ćwiczenie z odczarowywania języka. Bez umiejętności posługiwania się specyficznym slangiem, opartym na języku angielskim, trudno byłoby dziś poruszać się po meandrach tzw. art worldu. Gdzieś po drodze gubią się jednak te wszystkie fascynujące historie związane z dziełami, a sama sztuka podtrzymuje wizerunek niepotrzebnego, ekscentrycznego hobby. Warto spróbować powrócić do punktu wyjścia i opowiadać o sztuce w sposób przejrzysty, ale bez infantylizowania. Jednocześnie nie powinniśmy się obawiać elementów przygodowych (czy wręcz awanturniczych!), które wiążą się z powstaniem wielu dzieł sztuki.

Zosia, która w świat sztuki wprowadzała także własne dzieci, nastoletnią dziś Nelę i 11-letniego Teosia, mówi, że uwielbia rozmawiać z dziećmi o sztuce właśnie dlatego, że one nie znoszą ściemy i od razu wychwytują nieszczere intencje twórcy. – Stawianie otwartych pytań: „Jak myślisz?", „Z czym ci się to kojarzy?", nie tylko rozwija ich wyobraźnię i uczy formułować wypowiedzi, ale służy także nam, dorosłym, żeby zejść do parteru i przestać się wymądrzać. Nie zapomnę, gdy edukatorka rozmawiała z dziećmi o pracy Latify Echakhch „Untitled (Fanfare, L'Indépendante)" z 2008 r., pokazywanej na wystawie „Inwazja dźwięku" i przedstawiającej rozrzucone stroje orkiestry dętej oraz instrumenty. Spytała: „Jak myślicie, co mogło się stać z orkiestrą?". Przedszkolaki zaczęły sypać katastrofami z rękawa, budowały niesamowite historie końca świata i były na tyle sugestywne, że prowadząca lekko się przeraziła. Takiej dawki grozy żaden dorosły wcześniej nie odczytał!

Niezależnie od tego, czy także polska szkoła obudzi się i dostrzeże rozwojowy potencjał edukacji artystycznej (plastycznej, muzycznej, teatralnej etc.), instytucje sztuki i współpracujący z nimi pasjonaci już dokonali małego przewrotu edukacyjnego i nie zamierzają się zatrzymać. Spotlight Kids w planach mają kampanię społeczną o sztuce skierowaną do rodziców i dzieci, chcą wydawać książki edukacyjne poświęcone sztuce współczesnej i – być może ze wsparciem Ministerstwa Kultury – rozszerzyć działania na całą Polskę. Na razie od czerwca do września zapraszają na trzy odsłony warsztatów dla dzieci i wykładów dla rodziców jako oficjalny partner edukacyjny Muzeum Narodowego w Warszawie przy wystawie Marka Rothki, a pod koniec września – na kolejne warsztaty w Muzeum Sztuki Współczesnej podczas Warsaw Gallery Weekend. Warto skorzystać, bo jak mówi Zosia Dubowska-Grynberg: – Sztuka współczesna pozwala dostrzec, że świat nie jest czarno-biały i że żyją na nim wrażliwcy, którzy widzą go niestandardowo i mają do tego prawo.

Aktualny program edukacyjny instytucji na ich stronach internetowych:

Tekst z tygodnika "Przekrój"

Przez lata za każdym razem, kiedy zaglądałam np. do londyńskiej galerii Tate Modern, z zazdrością obserwowałam grupy dzieciaków – czasem już kilkulatków – które pokładały się na podłodze, czując się całkowicie swobodnie: zaciekawione, rozdyskutowane, szkicujące coś na kolanie. Były tam elementem równie naturalnym i na miejscu co najbardziej odjechane instalacje artystów. Nikt ich nie upominał, nie uciszał, nie odganiał.

Pozostało 97% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej