Jest zbrodnia, musi być kara – mówiła na koniec procesu w sprawie głośnej zbrodni wdowa po zabitym szefie policji Marku Papale. Ale kary nie ma.
Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił Ryszarda Boguckiego i Andrzeja Z., ps. Słowik, od zarzutów związanych z zabójstwem komendanta. Zaznaczył, że nie staje po stronie „frontu ochrony przestępców", a inaczej nie mógł orzec.
– Wyrok skazujący byłby fasadą sprawiedliwości i zwodził wdowę pozorami prawdy – mówił Paweł Dobosz, przewodniczący składu orzekającego. – Kruche, rozrzucone ogniwa, które tylko w swoim przekonaniu prokurator zestawił w mocny łańcuch – tak mówił o dowodach oskarżenia.
Prokuratura Apelacyjna w Warszawie zarzuciła „Słowikowi" nakłanianie za 40 tys. dolarów płatnego zabójcy Artura Zirajewskiego, ps. Iwan, do zabójstwa generała. Boguckiemu – nakłanianie do tego za 30 tys. dolarów gangstera Zbigniewa G. i stanie na czatach, gdy strzelano. Motyw – według śledczych – był finansowy.
Dowody okazały się za słabe. Ta sprawa to porażka organów ścigania: policji i prokuratury – orzekł sąd i nie szczędził im słów krytyki. Wytknął prokuraturom brak współpracy i jednolitego stanowiska.