Impreza miała pokazać nowoczesny, radosny patriotyzm. Organizowała ją radiowa Trójka i "Gazeta Wyborcza" pod patronatem prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Jednak marsz 2 maja w Dniu Flagi z różowymi balonikami zamiast narodowych flag i czekoladowy orzeł, którego nie można było zjeść, jak tłumaczyli organizatorzy, ze względów sanitarnych, spotkały się dużą krytyką. Impreza nie była też znaczącym sukcesem frekwencyjnym.
Później okazało się też, że druga odsłona akcji, wywieszenie na Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie "Metki narodowej" będzie niemożliwe. Nie zgodziła się na to dyrekcja obiektu. Jednak koszty tego przedsięwzięcia zostały już poniesione. Powstała aplikacja, w której użytkownicy wybierali trzy cechy najbardziej do nich pasujące.
Ona również stała się obiektem żartów. Jak wskazuje dziennik.pl nie tylko Bronisław Komorowski ułożył swoją "metkę". Internauci podpisywali się m.in. jako Anders Breivik albo Brunon K.
Prawnik Piotr Waglowski na swoim blogu poinformował, że Fundacja Polska Obywatelska, która miała współfinansować kampanię, wycofała się z projektu i zwróciła pieniądze Narodowemu Centrum Kultury.