A co miał biedny redaktor naczelny zrobić? Pochwalić Putina, że zabrał Ukrainie Krym? Oskarżać banderowców, nacjonalistów i prawicę faszystowską, że sami tego chcieli? No naprawdę, zastanówcie się państwo, nie mógł nic innego zrobić, tylko potępić. I w dodatku wierzę, że Adam Michnik szczerze jest zagniewany, rozwścieczony i rozczarowany swoim znajomym Władimirem Władimirowiczem, który go po prostu wystawił do wiatru. Tyle wysiłku, żeby nas oswoić z Putinem, i w trzy dni kilkanaście lat diabli wzięli...
Jeszcze nie tak dawno temu Michnik z Leszkiem Millerem i niejakim Rozenkiem byli jedynymi gośćmi z Polski, którzy dostąpili zaszczytu dyskusji z Putinem na spotkaniu Klubu Wałdajskiego (to taki salon rosyjskiego ojca chrzestnego), gdzie omawiali temat „Rosja – historia i przyszły rozwój"(!). Po powrocie Michnik zachłystywał się własną odwagą, chwaląc się, że pytał Putina o Chodorkowskiego...
Cały felieton w Plusie Minusie
Tu w sobotę można kupić elektroniczne wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem
Można też zaprenumerować weekendowe wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem